Strona głównaRecenzjeGryDiablo 4 zamknięta beta – pierwsze wrażenia

Diablo 4 zamknięta beta – pierwsze wrażenia

Miałem okazję zagrać w zamkniętą betę Diablo 4. Proponuję szykować pieniądze na zakup pełnej wersji gry po premierze.

Kilka dni temu stałem się jednym ze szczęśliwców, który otrzymał kod do zamkniętych testów beta nadchodzącego Diablo 4. Grę ogrywałem na PS5. Testy rozpoczęły się w piątek, jednak twórcy gry dali możliwość pobrania plików wcześniej, czego oczywiście nie zrobiłem. Także do gry planowałem zasiąść wieczorem, odczekałem swoje na pobranie i instalację, i odbiłem się od ściany. Tak jak się spodziewałem, pierwszego dnia chętnych na grę było całkiem sporo i komunikat o czasie oczekiwania sięgającym 90 minut całkowicie ostudził mój zapał.

Na szczęście sobota okazała się bardziej łaskawa i wieczorem spokojnie mogłem już zalogować się do gry bez oczekiwania w godzinnych kolejkach. Gra jak na betę działa dobrze, chociaż z pewnością nie obejdzie się bez szlifów w postaci poprawienia napisów czy problemów z późniejszym doczytywaniem tekstur. Do premiery raczej tego typu problemy powinny być załatane. Tak czy inaczej, gra mnie wciągnęła na tyle mocno, że za jednym podejściem przeszedłem udostępniony przez twórców prolog oraz pierwszy akt.

Stary nowy Diablo

Jeżeli spodziewacie się rewolucyjnych zmian w mechanice rozgrywki, to ich tu nie znajdziecie. Trudno powiedzieć czy takie rozwiązanie jest dobre czy złe, bo zawsze znajdzie się ktoś komu się to nie spodoba. Blizzard postawił na sprawdzone mechanizmy i opakował je w nowy styl graficzny. A ten trzeba przyznać jest świetny. Gra całkiem dobrze wykorzystuje możliwości PS5 i prezentuje całkiem ciekawe detale, jak cienie, gra świateł czy choćby ślady na śniegu pozostawiane przez naszą postać.

Najważniejszą jednak kwestią jest klimat, który jest zdecydowanie bardziej mroczny niż w poprzednich grach serii – zwłaszcza względem trójki. Kolorystyka i klimat budują surowy klimat oraz beznadziejne położenie mieszkańców w obliczu panoszącego się zła. Jeżeli miałbym przyrównywać to zimowa sceneria, postacie oraz miasta przypominały mi nieco Resident Evil Village, tylko w rzucie izometrycznym. Przedstawione postacie, imiona oraz nazwy miejscowości brzmią jakby zostały żywcem wyciągnięte z terenów Europy Wschodniej, z bloku byłego ZSRR.

Powiew świeżości i starzy znajomi

Żeby nie zdradzać nadto fabuły powiem tylko, że przerywniki filmowe oraz wydarzenia przedstawione w grze mocno wciągają i intrygują. To, co rzuca się w oczy to zdecydowanie większa liczba dialogów niż w poprzednich odsłonach serii. Ciekawym zabiegiem było pozbawienie głównej postaci statusu głównego bohatera, którego zadaniem jest ratowania świata przed złem. Jesteśmy jednym z wielu, który wplątał się w niezłą kabałę i musi sobie poradzić.

Wersja beta Diablo 4 dała możliwość zagrania trzema z pięciu klas postaci. Do wyboru mamy barbarzyńcę, łotrzyka i czarodziejkę. Niestety zabrakło możliwości wyboru moich ulubionych klas, czyli nekromanty i druida – tymi pogram po premierze. Ostatecznie wybrałem czarodziejkę. Gra na start umożliwia wybranie poziomu trudności dla początkujących oraz weteranów tego typu rozgrywki oraz możliwość grania w trybie permanentnej śmierci. Do ogrania mamy prolog oraz pierwszy akt. Nasza postać może awansować maksymalnie do 25 poziomu.

Niezależnie jednak od tego, którą z postaci wybierzemy, tempo rozgrywki będzie nieco mniejsze niż w przypadku Diablo 2. Wszystko za sprawą małej modyfikacji systemu walki. Podobnie jak w trójce, także tutaj mamy atak podstawowy zadający mniejsze obrażenia, który nie zużywa many, jednak tym razem nie powoduje on jej szybszej regeneracji. Do tego mamy ataki zadające większe obrażenia i zużywające manę. Oznacza to, że nie możemy non stop ciskać kulą lodu czy meteorem i żłopać zgrzewkami kolejne buteleczki many. Po wykonaniu kilku mocnych ataków musimy dokonywać taktycznego odwrotu i poczekać na samoczynne uzupełnienie niebieskiej kuli, albo unikać wrogów i atakować podstawowym czarem. Dodatkowo czary typu teleport mają dość długi cooldown, przez co nie możemy już eksplorować mapy jak dawniej. Zmiana tego podejścia to coś nowego i świeżego w serii, co sprawia, że warto grać.

Jednak to, że rozgrywka jest jakby wolniejsza wcale nie sprawia, że jest łatwiej. Na mapie rozsiana jest całkiem pokaźna liczba wrogów zebranych w duże grupy, co wymusza bardziej rozważną rozgrywkę oraz kontrolę nad naszym wyposażeniem i umiejętne dobieranie i ulepszanie umiejętności.

A skoro już jesteśmy przy umiejętnościach. Jeżeli pamiętacie drzewko rozwoju z Diablo 2, to teraz trzy zakładki połączone są w jedną i przypominają nieco drzewko rozwoju znane z Path of Exile. Mamy tu zatem podstawowe umiejętności z danego poziomu z możliwością ich wzmocnienia. Możliwe, że wygląd samego drzewka zostanie zmieniony w ostatecznej wersji gry. To co rzuca się w oczy to brak synergii pomiędzy umiejętnościami jednego żywiołu.

Moja ocena wstępna

To co udostępnił Blizzard w becie sprawia, że chętnie sięgnę po produkt końcowy. Ciekawy zarys fabuły oraz mroczny klimat z pewnością zagwarantują możliwość spędzenia wielu godzin przed monitorem. Zdecydowanie najbardziej czekam na możliwość zagrania nekromantą na co muszę zaczekać aż do 6 czerwca, czyli do premiery. Blizzard zdecydowanie rozpalił we mnie dawno wygasłe uczucie do serii, tworząc coś co jest zarówno nowe jak i znajome.

Diablo IV_20230318212833

Tak jak wcześniej wspominałem, grałem na PS5. Gra trafi również na PC oraz Xboxa. Co ciekawe, tytuł będzie wspierał rozgrywkę międzyplatformową, a wersja PC umożliwia także granie na kontrolerach z nowej i poprzedniej generacji konsol. Przyznam szczerze, że nigdy nie spodziewałem się, że granie w Diablo na kontrolerze może być tak przyjemne.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

SoSlowGamer
Redaktor, szef działu retro

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię