Strona głównaRecenzjeGryPoznajcie największego twardziela gier komputerowych - RESIDENT EVIL VILLAGE

Poznajcie największego twardziela gier komputerowych – RESIDENT EVIL VILLAGE [recenzja]

Seria Resident Evill jest z graczami od pierwszej odsłony konsoli Playstation, więc jest to jedna z bardziej leciwych serii, która cały czas nie traci na popularności. Ósma odsłona o podtytule Village kontynuuje wątki z części siódmej i można powiedzieć, że je dosyć zgrabnie domyka.

Lecz zanim przejdziemy do końca recenzji i tego, czy faktycznie część ósma zamknie opowieść o naszych bohaterach, pora przyjrzeć się, głównemu bohaterowi Ethanowi Wintersowi, w którego wcielamy się w obydwu częściach Resident Evill.

Tytuł tej recenzji nie jest przypadkowy, ponieważ nasz bohater z zawodu inżynier systemów informatycznych, nie przypomina klasycznych bohaterów tego typu gier. Jest zwyczajną osobą o wzroście 180 cm i umiarkowanej wadze 75 kilogramów. Więc już jego skromna aparycja, nie powoduje u nas szybszego bicia serca. Jego zawód też nie wskazuje, na to, że za chwilę poznamy najtwardszego bohatera gier komputerowych.

Zacznijmy jednak od początku, po przygodach w części siódmej, to, że nasz bohater przeżył można powiedzieć, że zakrawa na cud, ale udało mu się wrócił z żoną do w miarę spokojnego życia pod opieką organizacji Umbrella Blue. To, co przytrafiło się Ethanowi w części siódmej niech na razie pozostanie dla nas tajemnicą, ponieważ pewnie nie wszyscy przeszli tę część. W samej grze problem ten został rozwiązany bardzo zgrabnie, przed przystąpieniem do rozgrywki gra się nas pyta, czy chcemy przypomnieć sobie co wydarzyło się w poprzedniej części. Jeśli odpowiemy twierdząco. To zostanie nam zaprezentowany, szybki skrót informacji, jak udało nam się przeżyć i co odkryliśmy przy okazji zwiedzania posiadłości rodziny Bakerów. Jako że jest to recenzja bez spoilerów to nie będziemy zdradzać tego, co przeżył Ethan w poprzedniej części. Jedyne spoilery, które się pojawią będą dotyczyły początkowej godziny gry, może dwóch.

Dlaczego więc twierdzimy, że Ethan jest bohaterem, który jest w stanie zawstydzić takiego Kratosa czy innego osiłka w za ciasnym stroju lub z majtkami na wierzchu. Po pierwsze Ethan jest nam prezentowany, jako typowy „facet”. Nie przeszedł on specjalnego kursu na bycie bohaterem, nie jest tajnym agentem wywiadu, nie dysponuje gadżetami za miliony dolarów. Nawet jego zawód to zwykła praca IT, w której tężyzna fizyczna nie jest wymagana do skutecznego pracowania. Więc możemy powiedzieć, że główny bohater nie ma żadnych cech bohaterskich, nie pisząc o cechach superbochaterskich.

Znając te informacje o naszym bohaterze przygodę z ósmą częścią Resident Evill Village,, rozpoczynamy od „hiczkokowskiego” trzęsienia zmieni, tuż po tym, jak ułożymy naszą niemowlęcą córkę Rose w łóżeczku w posiadłości Wintersów rozpoczyna się piekło. Jego uratowana w poprzedniej części żona Mia zostaje zastrzelona na jego oczach i to nie jest pojedynczy strzał, tylko kanonada, która ma tylko jeden cel. Uśmiercić ją na sto procent. Po chwili poznajemy sprawców tego ataku. To organizacja Umbrella Blue, która od dziesięciu lat zapewniała ochronę Wintersom i dbała o ich wygody. Co więcej, za atakiem stoi Chris, który w poprzedniej części uratował małżeństwo z domu Bakerów. Zdradę tę pogłębia jeszcze bardziej fakt, że agentom Umbrelli zależało na tylko na odebraniu im ich jedynego dziecka Rose. Co ostatecznie im się udaje. My zostajemy ogłuszeni i mamy zostać najprawdopodobniej wyeliminowani.

W trakcie naszego transportu oczywiście dochodzi do wypadku, w którym przeżywamy my, nasza córka i pewnie kilku agentów, którzy zabrali naszą córkę. Po krótkiej tułaczce po bardzo złowieszczym lesie trafiamy do tytułowej osady „Village”. W której bardzo szybko nasz bohater zostaje zaatakowany przez likantropy, w trakcie tej potyczki, jeden ze zmiennokształtnych odgryza nam część dłoni z dwoma palcami. Na naszym bohaterze nie robi to dużego wrażenia, dzielnie bez palcy przesuwa szafy, by blokować lukantropom wejście do budynku, strzela z broni i można powiedzieć, że nie bardzo przejmuje się utratą kawałka dłoni i palców. Dopiero po pewnym czasie, w którym normalny człowiek by się już wykrwawił na śmierć, wtarł odpowiednią ilość błota w ranę i ją zakaził. Ethan bandażuje dłoń i jak gdyby nigdy nic rozpoczyna zwiedzać nawiedzoną wioskę. Wyobraźmy sobie teraz wspomnianego wcześniej Kratosa, który nagle traci palce u dłoni nie może używać toporów, bo została mu sprawna tylko jedna ręka. Oczywiście to nie koniec razów, jakie zbiera główny bohater. Scenarzyści musieli mieć bardzo sadystyczne poczucie humoru, ponieważ kilka chwil później, nasz bohater ma masakrowanie obie dłonie, a przy okazji obie nogi. Ponieważ wbijane są mu dwa ostrza za kolanami, żeby zaciągnąć go przed obliczę Lady Dimitrescu, a następnie, żeby zrównać go wzrostem do Lady jego dłonie są przebijane dwoma hakami i Ethan podciągany jest za nie w górę. Po krótkiej wymianie zdań zostajemy sami w pokoju, a nasz bohater wpada na genialny pomysł, by „zejść” z łańcuchów, postanawia rozerwać swoje dłonie hakami, na których wisi, by kontynuować poszukiwania swojej córki.

Podsumowując, w lewej dłoni brakuje mu dwóch palcy i kawałka dłoni, która teraz jeszcze dodatkowo jest rozdarta na pół wzdłuż palca środkowego i serdecznego. Druga dłoń jest w niewiele lepszym stanie, jest tylko rozerwana na pół. Dodatkowo po tym, jak go wcześniej dwie siostry Lady Dimitrescu ciągnęły po posadzce, przy użyciu dwóch zakrzywionych ostrzy, którymi przebiły mu nogi w okolicach kolan, to tylko możemy się domyślać, jak wiele szkód mu wyrządziły – poprzecinane wiązadła, ścięgna czy mięśnie, dodatkowo w nogach są dwie główne arterie. Biorąc pod uwagę liczbę ran jakie, zostały zadane Ethanowi już na początku przygody, możemy dojść do wniosku, że normalna osoba już dawno by nie żyła. Co więcej, nasz bohater nie jest tylko maltretowany fizycznie, ale też psychicznie, co chwila obok niego giną kolejne osoby, które Ethan poznaje. W pewnym momencie nawet wypowiada zdanie sam do siebie „Jak to jest, że wokół mnie wszyscy giną a ja nie”

Resident Evill Village – Rozgrywka

Rozgrywka w najnowszą odsłonę Residenta dosyć mocno różni się od tej zaprezentowanej w poprzedniej siódmej części, gdzie tempo gry było zdecydowanie spokojniejsze, nastawione na eksplorację. Części ósmej jest dużo bliżej czwartej odsłony serii, w której też toczymy boje z hordami przeciwników w mieście i tempo akcji jest dużo szybsze.

Gra nadal jest survival horrorem, tyle że, jest w niej dużo więcej strzelania i w zależności jakiego kontrolera użyjemy, będziemy mieć różne doznania. Osobiście przetestowałem granie na padzie od Xbox One X i na klawiaturze i myszce. Różnice pomiędzy tymi dwoma kontrolerami są olbrzymie. Na padzie wygodniej kieruje się Ethanem i porusza po planszy, ale w momencie strzelania, to klawiatura i mysz mają olbrzymią przewagę. Po prostu strzelanie do przeciwników, którzy nawet jak stoją w miejscu, to się wyraźnie kiwają na boki, nie jest proste na padzie, tym bardziej że musimy celować w głowę, przy pomocy myszki nie stanowi to problemu. Możemy wręcz się poczuć jakbyśmy włączyli sobie cheaty. Dlatego grę przeszedłem na myszce i klawiaturze.

Grając w najnowszego Residenta obserwujemy świat oczami Ethana, co ma sprawiać, że będziemy bardziej się bać i ma wpływać na to, jak będziemy odbierać otoczenie. Ogólnie widok z pierwszej osoby się sprawdza i faktycznie czujemy klaustrofobię w ciemnych pomieszczeniach, w wielu scenach wrogowie wręcz próbują pokazać nam pokazać swoje bogate wnętrze prezentując złowrogą paszczę z bardzo, bardzo bliska. Niestety widok z pierwszej osoby w Resident Evill Village, ja zasadniczo jedną dużą wadę, parametr FOV jest w grze zablokowany na stałe, a co gorsza pole widzenia jest dosyć ograniczone, przez co walki są dosyć chaotyczne i prawie zawsze, by mieć wrogów przed sobą to musimy się wycofywać, a słabe pole widzenia dosyć skutecznie nam to zadanie utrudnia.

Samo zaś strzelanie z broni jest odpowiednio soczyste, przeciwnicy efektownie się przewracają po postrzałach w nogi, a strzały w głowę mają odpowiednią wagę. Sam oręż, jakim będziemy wysyłać niemilców na tamten świat jest dosyć zróżnicowany, od podstawowego pistoletu na granatniku kończąc, który efektownie rozrywa mniej groźnych przeciwników.

Bardzo dużą zmianą w najnowszym Residencie jest zarządzanie ekwipunkiem. We wcześniejszych odsłonach mieliśmy plecak i pomieszczenia ze skrzynią, gdzie przechowywaliśmy aktualnie niewykorzystywane przedmioty. W części ósmej skrzynia zniknęła i została zastąpiona przez dodatkowy ekran ekwipunku na przedmioty przeznaczone do wytwarzania i na przedmioty fabularne. Więc można powiedzieć, że nasz główny ekwipunek się powiększył, ponieważ nie nosimy w nim zielonych roślinek i prochu strzelniczego do wytwarzania, apteczek czy naboi, tylko mieszczą się w nim faktycznie przedmioty typowo użytkowe i skarby, które sprzedajemy tajemniczemu sprzedawcy.

Resident Evill Village – oprawa audiowizualna

Gra korzysta z silnika Re:Engine i jakość oprawy wizualnej stoi na bardzo wysokim poziomie, potęgowane jest to przez bardzo dobry projekt architektoniczny lokacji, zamek Lady Dimitrescu, główna wioska, czy najbardziej przerażający opuszczony budynek Donny Beneviento. Na podobnym poziomie jest oprawa audio tego tytułu. Wszelkie odgłosy środowiskowe są bardzo naturalne i faktycznie po nich możemy się bardzo łatwo orientować w sytuacji na mapie. Wyraźnie słyszymy kroki wrogów i przez co wiemy, z jakiego kierunku nadchodzą, ale do tego potrzebujemy najlepiej słuchawek lub dobrego zestawu głośników.

Resident Evill Village – wydajność

Osobiście ogrywałem ten tytuł na dwóch różnych komputerach, w jednym znajdował się procesor AMD Ryzen 9 3950 i karta graficzna GeForce RTX 2060 SUPER i na drugim, który wyposażony jest w procesor Intel Core i9-11900K i karta graficzna Gainward GeForce RTX 3080 Phoenix GS. Na obydwu konfiguracjach tytuł ten działał bardzo płynnie w maksymalnych detalach. W konfiguracji z RTX 2060 SUPER używałem monitora o rozdzielczości 2560 × 1440 pikseli, a w przypadku RTX 3080 używany był monitor o rozdzielczości 4K, w obydwu przypadkach płynność nie spadało poniżej 60 kl./s.

Resident Evill Village – podsumowanie

Ósma część Resident Evill to udana gra, chociaż nie pozbawiona małych błędów, jak za wąskie pole widzenia, czy nastawienie na jeden rodzaj straszenia, głównie jest to klasyczny jump scare, tylko w posiadłości Donny atmosfera bardziej się zagęszcza i faktycznie, gdzieś w naszej głowie pojawia się mały zalążek strachu i niepewności. Możemy za to winić scenarzystów, ponieważ przez większość rozgrywki, czujemy, że nad głównym bohaterem roztoczony jest pancerz ochronny, który nie pozwala mu zginąć w ważnych momentach fabularnych, więc niektóre sceny pozbawione są odpowiedniego ciężaru emocjonalnego. Ostatecznie zakończenie historii pozostawiam graczom do osądzenia, mi się podobało i trochę tłumaczy wcześniejsze zarzuty i superbohaterstwo Ethana. Pozostaje jeszcze kwestia braku języka polskiego, dla mnie nie było to przeszkodą, ponieważ większość gier ogrywam właśnie w tym języku, ale dla osób, które preferują jednak granie z polskimi napisami czy dubbingiem jest to bardzo duży minus i od oceny końcowej mogą odjąć jeden, a nawet dwa punkty, ponieważ nie będą czerpać z rozgrywki pełnej przyjemności. Od nas tytuł ten otrzymuje solidne 8/10

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię