Za Polakami z Virtus.pro kolejne spotkania w ramach Mountain Dew League. Oba wygrane, chociaż biorąc pod uwagę poziom przeciwników ich przebieg mógł być daleki od oczekiwań kibiców.
Zarówno w przypadku meczu ze szwedzkim Property jak i rumuńskim Nexus można je nazwać drogą przez mękę. Szwedzi aktualnie zajmują 78. miejsce w rankingu HLTV, zawodnicy Nexus są o 15 oczek wyżej, ale nadal jest to kilka klas (przynajmniej w teorii) poniżej poziomu Polaków z Virtus.pro. W meczu z Property, gdzie Polacy zaczynali po stronie CT, połowa ta nie wyglądała jakoś bardzo przeciętnie, szczególnie, że zakończyła się wynikiem 10:5 dla naszych zawodników. Ale po zamianie stron zaczęły się dla Virtusów problemy, które o mały włos nie skończyły się wyrównaniem stanu spotkania – a kto wie co byłoby dalej? W tej części Szwedzi byli o dwa oczka lepsi od Polaków, a cały mecz skończył się wynikiem 16:13 dla Virtus.pro.
Natomiast spotkanie z Nexus przez cały czas było niezwykle wyrównane, z początku nawet lepiej szło naszym przeciwnikom. Na koniec zarówno pierwszej jak i drugiej połowy Virtusi mieli tylko po jednym punkcie przewagi – Polacy wygrali 16:14. Oczywiście można powiedzieć, że nie liczy się styl tylko końcowy efekt, a zwycięzców nikt nie rozlicza, ale w spotkaniu z tej klasy przeciwnikami przydałyby się nieco większe i pewniejsze wygrane. Choćby dlatego, że aktualnie Polacy zajmują 3. miejsce w lidze, mając ex aequo po 30 punktów z Windigo i Spirit, natomiast mając spośród nich najgorszy bilans rund – mają aktualnie zaledwie jedną rundę na plus. Czwarta z kolei drużyna, Movistar Riders, traci do VP zaledwie trzy punkty. „Małe punkty”, czyli bilans rund, mogą się więc okazać decydujące o ich dalszych losach po zakończeniu fazy zasadniczej, bo trzeba pamiętać, że do finałów MDL Global Challenge awansują właśnie trzy pierwsze drużyny.
Źródło: wł.
