Strona głównaRecenzjeGryAge of Empires III: Definitive Edition - tak się powinno robić remastery

Age of Empires III: Definitive Edition – tak się powinno robić remastery

Ostatnio w branży ciągle pojawiają się kolejne remastery znanych hitów. Kolejnym jest Age of Empires III: Definitive Edition. Jak się udał?

Oryginalne Age of Empires III pojawiło się na rynku pod koniec 2005 roku. Mimo że lubię od czasu do czasu pograć w dobrą strategię, seria Age of Empires jakoś mnie ominęła, może z wyjątkiem jakichś wersji demo, dołączanych do wydawanych w tamtych czasach gazet. Dlatego też w poniższym tekście nie znajdziecie odniesień i porównań do oryginału – będzie to całkowicie świeże spojrzenie na grę, która pojawia się na rynku pod koniec 2020 roku. Czy pasuje do współczesnych standarów?

Wszystkiego w Age of Empires III jest w bród

Fabuła Age of Empires III kręci się wokół podboju Ameryki, czyli okresu od XVI do XIX wieku. W grze możemy poprowadzić do boju kilkanaście narodów, które próbowały wtedy uczynić sobie z Ameryki swój nowy dom, ale także spojrzeć na konflikt z drugiej strony. Możemy więc również walczyć jako Irokezi, Siuksowie i Aztekowie. Oprócz tego w grze możemy też wziąć udział w wojnach z dwóch dodatków do AoE3: The Asian Dynasties i The WarChiefs.

Misje, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć, są dość różnorodne. Raz zaczniemy z pewną ilością wojska i jedyne co musimy zrobić to pokonać siły przeciwnika, innym razem start będzie całkowicie pokojowy, bo związany z budową i rozwojem osady. Dopiero na późniejszym etapie przyjdzie nam tworzyć jednostki wojskowe i podbijać okoliczne tereny. Niektóre misje będą związane typowo z przemierzaniem przez naszą armię lądu, innym razem ważniejsze będzie postawienie na budowę floty morskiej.

Dbaj o ziemię swoją ojczystą

Ciekawym urozmaiceniem gry jest poprowadzenie akcji niejako dwutorowo. Z jednej strony musimy cały czas mieć na uwadze co dzieje się w naszej osadzie i wokół niej, z drugiej – co jakiś czas będziemy zaglądać do tak zwanego miasta macierzystego, z którego możemy sprowadzić sobie dodatkowe surowce czy oddziały wojska. Za przechodzenie kolejnych misji otrzymujemy punkty doświadczenia, które możemy przeznaczyć na elementy kosmetyczne dla naszego miasta. Natomiast upgrade budynków pozwala na zwiększenie ilości wsparcia, jakie możemy wysyłać swoim koloniom w Nowym Świecie.

Odrobinę skojarzyło mi się to z mechaniką rozbudowy miasta / zamku z serii Heroes of Might and Magic. Tutaj jednak nie werbujemy nowych jednostek z postawionych budowli, tylko wymieniamy „posiłki” niczym karty w talii, w zależności od tego na którym poziomie rozwoju cywilizacyjnego jesteśmy. To takie swoiste drzewko technologiczne.

Nie zawsze jednak nasza rola będzie się sprowadzała do bezwzględnego tępienia tubylców. Powodzenie niektórych misji będzie wymagało nawiązania sojuszu z mieszkańcami danego terenu. Wspólnymi siłami będzie nam wtedy łatwiej odeprzeć siły wroga. Także, jeśli chodzi o dostępne jednostki, mamy w czym wybierać. Samych rodzajów piechoty jest kilka, do tego dochodzi konnica, różne rodzaje statków, a nawet możliwość budowania machin. Każda frakcja ma unikalnych dla siebie wojaków, a oprócz siły ofensywnej możemy także wzmocnić naszą defensywę, chociażby poprzez budowę murów i wież obronnych. Wracając jednak do naszych dzielnych wojaków – tutaj naprawdę da się odczuć różnicę pomiędzy poszczególnymi typami formacji. To, że wyślemy na bitwę na przykład mnóstwo piechoty, nie zawsze musi oznaczać sukcesu. Aczkolwiek – i to niestety muszę poczytać grze jako wadę – taktyka z rodzaju “stworzyć setkę piechociarzy i puścić ich niczym szarańczę na wroga” wystarczy do przejścia większości misji bez większego zaangażowania. Jeśli jakimś cudem zawiedzie – powtórzyć, zbudować kolejną mini-armię i wysłać, niech wybiją to, co zostało z przeciwnika.

Nie ma gier idealnych

Skoro już zacząłem o wadach… Gra jest wykonana naprawdę ładnie, niby bez jakichś niesamowitych fajerwerków graficznych, ale naprawdę może się podobać… dopóki trzymamy się najbardziej oddalonej kamery. Kółko myszy pozwala bowiem na zoom w kierunku mapy i wtedy zaczyna się rzucać w oczy fakt, że mamy do czynienia z remake’iem gry sprzed 15 lat. Modele postaci niestety nie biją rekordów w ilości polygonów, z których zostały zbudowane, a ich animacje są nieco “drewniane”. Szkoda, że podobny problem jest mocno zauważalny także w trakcie cutscenek. Jednak, jak już jednak wspomniałem, z pewnej odległości można przymknąć na to oko, a świat gry jako taki został przykryty bardzo ładnymi teksturami. Budynki natomiast to już naprawdę uczta dla oczu. Ba, można nawet uruchomić grę w rozdzielczości 4K bez specjalnych spadków wydajności. Poza tym autorom ze studia Forgotten Empires należy się plusik za to, że pozwolili graczom dopasować interfejs do swoich preferencji – można wybrać czy ma bardziej przypominać ten z oryginału, czy być bardziej nowoczesny.

Kampania to nie jedyne co ma do zaoferowania gra. Oprócz niej znajdziemy także bitwy historyczne, skirmish, w których możemy walczyć w trybie deathmatch lub supremacy (na przewagi lub do ostatniego gracza) oraz krótkie wyzwania, nazwane tutaj Sztuka Wojny. W tych ostatnich chodzi o to, by osiągnąć cele misji w wyznaczonym czasie, ale mogą też całkiem nieźle służyć jako samouczek. Miłym dodatkiem do bitew historycznych jest narrator, który opisuje kontekst każdego starcia. Wszystkie te tryby pozwalają na walkę z AI, ale mamy też oczywiście tryb multiplayer. W tym ostatnim możemy hostować zwykłą grę albo zagrać w grę rankingową. Znalazło się nawet miejsce dla miłośników wojen klanowych.

Mało? No to na koniec jeszcze, po przejściu całej kampanii i ograniu wzdłuż i wszerz dodatkowych trybów, mamy jeszcze Narzędzia, a wśród nich między innymi edytor scenariuszy oraz encyklopedię. Zdecydowanie AoE III Definitive Edition nie pozwala się nudzić i zapewnia rozrywkę na długie wieczory. Czyli gra na jesień jak znalazł.

Więcej takich remasterów poproszę!

Jak więc grało mi się w Age of Empires III Definitive Edition jako osobie spoza kręgu fanów serii? Sama kampania oferuje długie godziny różnorodnej rozrywki. Jeśli dodamy do tego pozostałe tryby gry, multiplayer i edytor – frajdy jest mnóstwo. Cieszy różnorodność jednostek i misje, w których nie zawsze chodzi o to samo – nie każda misja polega na zebraniu armii i starciu wroga w pył. Widać co prawda te 15 lat na karku, nawet mimo pracy włożonej przez autorów remastera, ale z czystym sumieniem mogę zasugerować przymknięcie oczu na te detale. Na szczęście w RTS-ach tego typu nie koncentrujemy się aż tak bardzo na oprawie graficznej, a ta w AoE III przeszkadza tylko w niektórych momentach. Podsumowując – z czystym sumieniem polecam. Tym bardziej, że gra jest dostępna w Xbox Game Pass.

Ocena: 9/10

Zalety

  • Mnóstwo rozbudowanych trybów gry
  • Mnogość różnorodnych jednostek
  • Różnorodny charakter misji
  • Zawartość z dodatków
  • Rozbudowa miasta macierzystego jak w HoMM
  • Ładna grafika
  • Dostępność w Xbox Game Pass

Wady

  • Postaci i ich animacje trącą myszką
  • Czasem wciąż „kup, mości panowie” to najlepsza taktyka

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Zbigniew Pławecki
Redaktor, specjalista ds. esportu

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię

Exit mobile version