Strona głównaRecenzjeGryHot Wheels Unleashed - recenzja gry

Hot Wheels Unleashed – recenzja gry

Po wieloletniej przerwie dostaliśmy kolejną grę wyścigową z Hot Wheelsami w roli głównej. Za kilka dni swoją premierę ma Hot Wheels Unleashed, którego pełną wersję mieliśmy okazję przetestować w zeszłym tygodniu.

Milestone, studio odpowiedzialne za Hot Wheels Unleashed, zasłynęło w naszej branży dzięki kilku znanym seriom gier wyścigowych. Regularnie wydają nowe odsłony MotoGP, Monster Energy Supercross czy Ride.

Hot Wheels Unleashed - Gameplay Trailer | PS5, PS4

Głównym “bohaterem” Hot Wheels Unleashed jest tryb City Rumble. Zostajemy wrzuceni na mapę w stylu Mario, gdzie poruszamy się po planszy, odblokowując kolejne poziomy. Poziomy są tutaj oczywiście wyścigami, które dzielą się na klasyczne starcie z AI, próby czasowe, walki z bossami oraz sekretne levele. Każda z ukończonych aktywności gwarantuje nam różne waluty i przedmioty, którymi możemy dekorować piwnicę- naszą kryjówkę, w której przechowujemy kolekcję samochodów.

Kolekcja jest bez wątpienia jednym z kluczowych elementów tej gry. Podobnie jak w dzieciństwie zbieraliśmy drobne samochodziki i rozstawialiśmy je z dumą na półkach w swoim pokoju, tak i tutaj dostajemy możliwość zebrania kilkudziesięciu różnych, kolorowych pojazdów. Każdy z nich ma swój poziom rzadkości i jest oceniany na podstawie czterech statystyk – prędkości, siły hamowania, przyspieszenia i prowadzenia.

Hot Wheels Unleashed

Dodatkowo, każdy z pojazdów można ulepszyć, zwiększając tym samym jego punkty w poszczególnych statystykach. Tutaj wchodzi system walut. Jedna z nich, klasyczne, złote monety, służy do kupowania niespodzianek, lootboxów zawierających losowy pojazd. Druga z kolei pozwala na ulepszanie rzadkości pojazdów. Obie waluty dostajemy, rozkładając lub sprzedając niechciane samochody i kończąc kolejne poziomy City Rumble.

Nie mam żadnych zastrzeżeń co do progresu w Hot Wheels Unleashed. W City Rumble gra bardzo hojnie rozdaje obie waluty oraz pojazdy. Nie miałem więc większego problemu, żeby ulepszyć swój ulubiony pojazd albo zebrać nieco więcej monet i kupić ze sklepu któryś z gwarantowanych samochodów, który najbardziej mi się podobał.

Nie da się ukryć, że klimatem i rozgrywką Hot Wheels Unleashed mocno różni się od ostatnich produkcji Milestone. W przeciwieństwie do trudnej, niewybaczającej błędów symulacji, jaką jest MotoGP, Hot Wheels to arcade racer w najczystszej postaci, którego głównym zadaniem jest dostarczenie graczom jak najwięcej frajdy.

Rozgrywka ogranicza się do wciskania pedału gazu, nitro i driftu. Niczym w starych odsłonach Need for Speeda, po delikatnym wciśnięciu hamulca w zakręcie, samochód staje bokiem, lecą za nim kłęby dymu, a w prawym dolnym rogu ładuje się nasze nitro. Wszystkie zakręty pokonujemy driftem, a naładowane nitro wykorzystujemy na prostych.

Z tym prostym modelem jazdy bardzo dobrze współgrają mapy, złożone z licznych zakrętów i kilku prostych, na których możemy swobodnie wykorzystywać nitro. Dzięki przemyślanym torom gameplay jest bardzo satysfakcjonujący. Możemy płynnie przechodzić z jednego driftu w drugi, odpalać przyspieszenie na prostych i w niektórych miejscach dosłownie przelatywać nad rywalami. W prostocie Hot Wheels Unleashed kryje się moim zdaniem sporo uroku.

Chociaż model jazdy i tory bardzo dobrze ze sobą współgrają, wciąż jest to jeden z moich głównych zarzutów do tej gry. Chciałbym, żeby mapy były trochę bardziej nieprzewidywalne, bardziej szalone. Podczas City Rumble kilka razy mierzymy się z bossami. Tory są wtedy znacznie dłuższe i przepełnione różnego rodzaju pułapkami. Już w pierwszym wyścigu musimy nauczyć się precyzyjnie manewrować samochodem w powietrzu i omijać bardzo sprytnie porozkładane przeszkody. Pomiędzy bossami trasy są raczej proste, opierają się głównie na zakrętach oraz prostych i potrafią być momentami nieco nużące.

Chciałbym zobaczyć więcej szalonych tras, które prawdopodobnie powstaną, kiedy gra ujrzy światło dzienne i kreatywna część społeczności dobierze się do Track Buildera. Zarówno wyposażony w setki różnych możliwości Edytor Malowania, jak i sam Track Builder, na pewno przypadną do gustu osobom, które lubią wziąć władzę we własne ręce i stworzyć od podstaw coś, czego brakuje im w danej grze. Milestone dało tego typu graczom potężne narzędzia, co moim zdaniem znacząco wpłynie na żywotność Hot Wheels Unleashed.

Również w tej kategorii mam wrażenie, że można było zrobić nieco więcej. Brakuje mi w tej grze sposobów na dzielenie się ze światem swoimi projektami. Trasę można oczywiście udostępnić innym graczom, ale osobiście chciałbym czegoś więcej. Najlepiej robi to bez wątpienia Forza Horizon, gdzie w katalogach pełnych setupów oraz malowań można nagradzać poszczególnych twórców i przeglądać pomysły najbardziej kreatywnych członków społeczności. Mam nadzieję, że w przyszłości Milestone postawi na piedestale tego typu graczy i znajdzie sposób, żeby nagradzać ich za wzbogacanie gry w jeszcze więcej zawartości.

Moją ostatnią obawą względem Hot Wheels Unleashed jest cena gry. Aktualnie na Steamie standardowa wersja kosztuje 200 złotych. Milestone zapowiadało już wcześniej bardzo ambitne plany na przyszłość, w których skład wchodzą ekspansje, sezony oraz płatne Hot Wheels Passy. Ja w zeszłym tygodniu nie grałem w grę wartą 200 złotych. Jeżeli cały czas wahacie się nad zakupem, polecam poczekać chociaż tydzień lub dwa i zobaczyć, jak gra będzie wyglądać niedługo po premierze i ile uda się zebrać wokół niej społeczności, która może uczynić z tej produkcji spory hit.

Tytuł ogrywaliśmy na Gainward GeForce RTX 3080 Phoenix GS

Jeżeli sezony ruszą pełną parą, a do gry będzie regularnie trafiać nowa zawartość, Hot Wheels Unleashed może być naprawdę świetnym tytułem. Wzbogacenie trybu multiplayer o dodatkowe aktywności uczyniłoby z tej gry doskonały sposób na odpoczynek po tych bardziej wyczerpujących grach Milestone. Twórcy stworzyli bardzo przyjemną, gwarantującą tonę frajdy podstawę i jestem ciekawy, jak daleko uda im się rozwinąć ją w nadchodzących tygodniach i miesiącach.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Tomasz Alicki
Szef działu gier. Miłośnik esportu, weteran Call of Duty i zapalony gracz Action RPG. W wolnych chwilach Netflix, dobra książka i World of Warcraft.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię

Exit mobile version