Strona głównaGryAktualnościKomornik: Nieskruszony - pierwsze spojrzenie na polską produkcję o apokalipsie

Komornik: Nieskruszony – pierwsze spojrzenie na polską produkcję o apokalipsie

Pamiętacie czasy pierwszych przygodówek, tzw. “tekstówek”? To było moje pierwsze skojarzenie przy okazji dema Komornik: Nieskruszony. I wiecie co? Spodobał mi się taki nostalgiczny powrót.

Oczywiście XXI wiek rządzi się swoimi prawami i nie ma mowy o 100% powrocie do tego, co znamy z czasów pierwszych gier. Wtedy na ekranie pojawiał się jedynie opis tego, co dzieje się z naszym bohaterem, ewentualny opis lokacji i kilka opcji do wyboru. Mogliśmy iść w konkretnym kierunku, zaatakować przeciwnika czy wdać się z kimś w rozmowę, wybierając odpowiednie kwestie dialogowe. Współczesna gra nie może się już opierać jedynie na opisach tekstowych, więc Komornik: Nieskruszony to także piękne, rysowane tła.

Gier w tym stylu jest na rynku znacznie więcej i należą do gatunku visual novel. Nawiązanie do książek jest w tym przypadku jednak znacznie szersze, bo Komornik: Nieskruszony bazuje na serii książek Michała Gołkowskiego, a sam autor bierze czynny udział w powstawaniu gry. Fabuła produkcji studia Sylen toczy się wokół apokalipsy, która… nie do końca się udała. Najsłabszym (chociaż w tym przypadku bardziej chyba jednak pasuje określenie “najmocniejszym”) ogniwem okazali się, jak zwykle, ludzie. Te podłe, wyprostowane i dwunożne istoty ośmieliły się nie poddać woli Niebios, świat więc z jednej strony jest już niemal całkowicie zniszczony, ale z drugiej ciągle znajdzie się gdzieś ktoś, kto próbuje walczyć o przetrwanie. Po najtrudniejsze w likwidacji jednostki wysłani zostają Komornicy – specjalnie wyselekcjonowani ludzie, obdarzeni nieśmiertelnością i nadludzkimi zdolnościami. W jednego z nich, Aniketosa, wciela się gracz.

W trakcie przygody, Aniketos realizuje zadania zlecone przez Górę (czyli Niebiosa, przedstawione w grze niemal jako bezwzględna korporacja), w czym pomaga mu ekwipunek, broń – miecz gladius – oraz specjalne moce. W wielu sytuacjach stajemy przed wyborem – zaatakować napotkane po drodze postaci z użyciem stali, rozwiązać sprawę ugodowo, czy może od razu iść na całość i spalić swoją mocą. Wiele z tych wyborów będzie mocno niejednoznacznych moralnie i często po podjęciu decyzji będą Was dopadać wątpliwości – czy na pewno to była słuszna droga? Komornicy mają też w pełni wolną wolę, mogą więc postąpić całkowicie wbrew planom przełożonych, za co czasem będziemy zbierać reprymendy.

Demo gry, która swoją premierę powinna mieć pod koniec roku, pokazuje, że nie zawsze potrzeba fotorealistycznej grafiki by stworzyć coś klimatycznego i wciągającego. Grafiki w grze są całkowicie statyczne, a odgłosy to muzyka (bardzo zresztą klimatyczna i trochę kojarząca mi się z grami serii Gorky) i efekty dźwiękowe lekko tylko nawiązujące do tego, co opisuje tekst w danej scenie. Nie przeszkadza to jednak wczuć się w rolę Aniketosa już od pierwszych chwil, spędzonych z demem. Dodatkowym mrugnięciem oka do polskiego gracza jest osadzenie fabuły w Warszawie. Co prawda opisy zbudowano tak, by gra była uniwersalna – mamy więc Państwo, Miasto, Rzekę – ale grafiki wyraźnie wskazują na Polskę, Warszawę i okolice Wisły.

Czy na Komornika warto czekać? Zdecydowanie – gra to zdecydowanie powiew świeżości wśród produkcji AAA oraz gier indie opartych o pomysł pixel artu. Najważniejsza w każdym takim tytule jest fabuła, a mam wrażenie, że o tą nie musimy się tutaj absolutnie martwić. Przejście dema zajmuje około pół godziny i to wystarczyło, by wciągnąć mnie w fabułę, jestem więc bardzo ciekaw, jak ta produkcja będzie się prezentowała w finalnym kształcie.

Tekst powstał przy współpracy z Sylen Studio. Oficjalna premiera pełnej wersji gry – 9 listopada.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Zbigniew Pławecki
Redaktor, specjalista ds. esportu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię

Exit mobile version