Strona głównaWiadomościTargi i konferencjePixel Heaven 2021 - klimaty retro i indie gier znów opanowały Warszawę...

Pixel Heaven 2021 – klimaty retro i indie gier znów opanowały Warszawę [relacja]

COVID wstrzymał świat. Ludzie snuli apokaliptyczne wizje, a wiele branż musiało diametralnie zmienić swoje działanie. Jedną z nich była branża eventowa, skutkiem czego także my, gracze, straciliśmy wiele wydarzeń, które traktowaliśmy już jak stałe punkty kalendarza. W tym Pixel Heaven 2021 – święto fanów retro i gier indie.

Imprezą, która chyba w największym stopniu ucierpiała przez COVID było Intel Extreme Masters Katowice 2020, bo tam decyzja o zamknięciu dla publiczności zapadła właściwie w ostatniej chwili. Ale pandemia dotknęła znacznie więcej firm. Festiwal Pixel Heaven, kultowe miejsce spotkań fanów retro i wszystkiego co związane z szeroko pojętą “kulturą gier video” w roku 2020 musiał przybrać formę konferencji online, przez co stracił mnóstwo ze swojego niepowtarzalnego klimatu. Pozostały spotkania z gośćmi, ale zabrakło rozmów ze znajomymi, podzielającymi te same pasje czy możliwości położenia rąk na kultowych retro-sprzętach. Gdy więc mniej więcej w połowie wakacji pojawiła się informacja, że Pixel Heaven wraca do formy offline, byłem chyba pierwszą osobą, która zdecydowała się na zakup biletu. Jest to bowiem dla mnie wydarzenie tak wyjątkowe, że nie wyobrażam sobie nie dołożyć własnej, finansowej cegiełki do jego organizacji – tym bardziej po tak trudnym okresie.

Pixel Heaven 2021 5

W tym roku imprezie towarzyszył wszechobecny duch zmarłego niedawno Sir Clive’a Sinclaira, wynalazcy, najbardziej znanego ze stworzenia linii komputerów ZX. Nic dziwnego – była to pierwsza seria, która osiągnęła tak olbrzymią popularność i trafiła do tak wielu domów. Łącznie sprzedano ponad 6,5 mln. egzemplarzy. Tak więc na PH2021 mogliśmy zobaczyć kilka paneli dyskusyjnych poświęconych historii firmy Sinclair, obejrzeć fabularyzowany dokument o powstaniu firmy oraz wysłuchać opowieści syna Sir Clive’a, Crispina Sinclaira. Jednym z punktów sobotniego afterparty był natomiast pokaz demoscenowych produkcji i intr, stworzonych z myślą o ZX. Oczywiście nie brakowało też okazji by na własnej skórze przekonać się jak kiedyś korzystało się z charakterystycznej, gumowej klawiatury tego komputer(k)a.

Jednak nie samym Spectrum żyją fani retro, więc impreza obfitowała w mnóstwo innych atrakcji. Niepowtarzalna możliwość pogrania w stare gry, na starych komputerach, podłączonych do ogromnych, starych telewizorów kineskopowych wciąż jest niezwykłą podróżą w czasie. Do tego każdy odwiedzający miał okazję przekonać się co w polskim game-devie piszczy, za sprawą stoisk twórców gier niezależnych oraz konkursu Pixel Awards. Jeśli ktoś polował na nowe elementy kolekcji – gier, akcesoriów, komiksów, planszówek i innych – giełda była idealnym miejscem by uzupełnić zbiory. “Strefę aktywności” uzupełniały flippery oraz planszówki. Jednym słowem, jak zwykle, nie było powodu do narzekań na nudę.

Z tego co napisałem do tej pory, na pewno już możecie wysnuć wniosek, że klimatu tegorocznej edycji z pewnością nie brakowało. A jak Pixel Heaven 2021 wypadło pod względem organizacji? Najważniejszą zmianą w porównaniu do poprzednich lat było porzucenie wnętrz bazy Miejskich Zakładów Autobusowych i niejako powrót do korzeni – impreza po kilku latach po raz kolejny bowiem zagościła w Warszawskiej Szkole Filmowej, a niemal wszystkie panele dyskusyjne odbywały się w sąsiadującym z nią kinie Elektronik. Być może w grę wchodziła pewna obawa o frekwencję po pandemicznej przerwie, w dodatku w sytuacji gdy zagrożenie ze strony Covida znowu staje się coraz bardziej realne. Często też w ubiegłych latach pojawiały się głosy krytyki, mówiące, że akustyka bazy MZA pozostawia wiele do życzenia i mocno utrudnia przysłuchiwanie się dyskusjom, o oglądaniu filmów nie wspominając.

O ile z akustyką w kinie Elektronik nie było najmniejszego problemu, o tyle w pomieszczeniach Filmówki pojawił się inny – zdecydowanie niewielka ilość miejsca. Tam, gdzie wystawiali się twórcy gier oraz posiadacze retro sprzętów, szczególnie w sobotę, zapanował tłok. Niewiele miejsca dało się we znaki także w niedzielę. Z racji zorganizowanego wtedy w kinie przedstawienia teatralnego, część prelekcyjno-dyskusyjną przeniesiono do jednej z salek w szkole, a jak sala szkolna to możecie się domyślić, że miejsca zrobiło się jeszcze mniej. Salę ciężko było znaleźć, a do tego chętnych na wysłuchanie prelekcji było zdecydowanie więcej niż miejsc, więc ludzie stali pod ścianą, bez przerwy też ktoś otwierał drzwi i zaglądał co się dzieje w środku, tym samym odgłosy ze stoisk zakłócały co chwilę prezentację. Generalnie, sporo atrakcji było ze sobą trochę wymieszanych (na przykład część stoisk retro stała gdzieś w kącie, obok gier indie), a dopiero przeglądając po weekendzie znalezione w internecie zdjęcia i filmy, zorientowałem się, że kilku miejsc w ogóle nie znalazłem – gdzieś mi umknęły w natłoku atrakcji lub były “schowane”. Właściwie nie obraziłbym się za jeden dodatkowy dzień, bez prezentacji i prelekcji, taki, który można by spędzić na tych wszystkich stoiskach bez poczucia, że traci się coś ważnego. Odrobinę muszę się też przyczepić do faktu, że jedyne dostępne dla osoby na wózku wejście do Filmówki było w niedzielę rano zamknięte, musiałem więc skorzystać z pomocy we wniesieniu po schodkach (za którą bardzo dziękuję). Drodzy organizatorzy, pamiętajcie, że tacy ludzie też do Was wpadają! 😉

Pixel Heaven 2021 zdecydowanie pokazało, że jeśli chodzi o frekwencję to nie ma się czego bać – wydarzenie wyrobiło sobie już taką renomę, że powrót do lokalizacji mniejszych niż baza MZA nie ma już moim zdaniem specjalnego sensu. Może nie pojawili się w tym roku wszyscy, których się spodziewałem, ale znajomych twarzy nadal nie brakowało. Na ilość osób chcących tylko wpaść na chwilę też nie można było narzekać. Znów powszechny stał się widok ojców, pokazujących dzieciom swoje początki z komputerami i grami. Dlatego mam nadzieję, że w przyszłym roku impreza zagości w jakiejś przestronniejszej lokalizacji.

Do plusów Pixel Heaven 2021, oprócz niepodrabialnego klimatu, zdecydowanie można zaliczyć tegoroczne afterparty – szczególnie jego ostatnią część. Od dawna czekałem na więcej klimatów demoscenowych. Jak wspomniałem wcześniej, jednym z punktów programu były dema i intra stworzone przez scenę ZX Spectrum. Teraz czekam na klimaty Commodore. Szkoda tylko, że zabrakło dotychczasowego stałego punktu tej części weekendu, czyli koncertu Jona Hare i wspólnego “darcia ryja” do “Whisky, moja żono” i piosenek z Cannon Fodder. No i jednak after na miejscu imprezy ma zdecydowanie lepszy klimat niż w oddalonym od niej klubie. W poprzednich latach strefa gastro, zlokalizowana obok zajezdni MZA, pozwalała na swobodne dyskusje ze znajomymi. Teraz w klubie było na to za głośno, więc pozostawało gromadzenie się pod wejściem do lokalu.

Podsumowując – to było stare, dobre Pixel Heaven, takie, za jakim tęsknili bywalcy poprzednich edycji. Momentami odrobinę zbyt “stare” (w sensie powrotu do starej lokalizacji) i sprawiające wrażenie odrobinę improwizowanego. Ale najważniejsze, że wróciło i znów dało uczestnikom mnóstwo wspomnień i możliwość powrotu, przynajmniej na chwilę, do normalności – której przez ostatnie 1,5 roku tak bardzo wszystkim brakowało.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Zbigniew Pławecki
Redaktor, specjalista ds. esportu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię

Exit mobile version