Na Dzikim Zachodzie starczy miejsca tylko dla jednego kowboja. W specjalnym trybie online będzie mogło się spotkać 32 rewolwerowców…
Od dziś możemy szukać przyjaźni i zwady w trybie Online w hitowej produkcji Red Dead Redemption 2. Rockstar Games udostępnił wersję beta, w której w otwartym świecie znajdziemy praktycznie te same atrakcje co w kampanii singleplayer. Tu jednak większą część czasu spędzimy w towarzystwie innych graczy, chcących umówić się na wspólne ryby lub wyzwać nas na pojedynek w samo południe.
Co może zaskoczyć wielu graczy, producent zdecydował się na stworzenie osobnego trybu gry. Wiem, nie chcecie tego przeczytać, ale już niedługo, kiedy odpalicie Red Dead Online, pojawi się przed Wami szansa na rozegranie meczu na 32 osoby w znienawidzonym systemie Battle Royale.
Proponowany styl rozgrywki raczej w niczym Was nie zaskoczy. Schemat będzie dość powtarzalny dla tego typu gry – kurczący się obszar mapy, ograniczona liczba amunicji i broni. Na start przygotowano tylko 3 lokacje (Strawberry, Stillwater Creek, Tall Trees), ale jest niemal pewne, że w przyszłych DLC wachlarz map znacząco się rozszerzy. Rockstar Games tylko w jeden sposób odcina się od konkurencyjnych tytułów, a mianowicie autorską nazwą trybu – Make it Count.
Zobacz także: Cyberpunk 2077 ma być lepszy od Red Dead Redemption 2
Czy opcjonalny tryb gry to coś złego? Osobiście uważam, że zawsze lepiej jest mieć większy wybór niż nie mieć go wcale. Dlatego, czy to Battle Royale czy inny wynalazek rozgrywki, powinniśmy podchodzić do niego z dystansem. Będziemy w końcu grać w to, co nas interesuje, a resztę dodatków można potraktować jako ciekawostkę. Deweloper odwalił genialną grę i o jej świetności nie stanowi na pewno powtarzany do znudzenia Battle Royale…