Choć Sekiro wiele łączy z serią Dark Souls, to jednak próbuje oddzielić się od popularnej marki. Pomaga jej w tym protetyczne ramię i lokacje wypełnione azjatycką architekturą.
Dzień przed prezentacją nowego filmu studio From Software zdradziło kilka istotnych szczegółów na temat nadchodzącej premiery Sekiro: Shadows Die Twice. Najważniejsze było wskazanie przez firmę daty oficjalnego debiutu, który to nastąpi 22 marca 2019. Aby uhonorować kolejną wielką grę, twórcy postanowili przygotować kolekcjonerską edycją zawierającą oprócz płyty ciekawe gadżety, jak np. figurkę wojownika mierzącą 9 cali, artbook w twardej oprawie, czy też monety wzorowane na erze Sengoku.
W trakcie tegorocznych targów Gamescom głośną zapowiedź gry wzbogacili o dość długi gameplaya. Dzięki niemu możemy się przekonać, że ich gra reprezentuje cechy znane dla Dark Soulsa (jest to całkiem logiczne, bowiem głównym reżyserem jest Hidetaka Miyazaki, pracujący przy wcześniejszych Soulsach), jednakże nie ma mowy o powtarzaniu schematów.
Szczególnie jeśli chodzi o profil walki Sekiro: Shadows Die Twice zdaje się bardziej dynamiczna. Nasz wojownik uzbrojony w katanę oraz protetyczne ramię potrafi nie tylko machać mieczem, ale wykorzystywać otoczenie na swoją korzyść, tudzież wspinać się, by atakować przeciwników z góry i z dołu. Dodatkowo pogłębiona została mechanika skradania się. Nie musimy więc za każdym razem uciekać się do bezpośredniego starcia. A gdy już do niego dojdzie i okaże się, że wrogowie są zbyt potężni, wówczas po zaliczeniu zgonu będziemy mogli natychmiast w tym samym miejscu odrodzić się i zadać ostateczny cios.
[you tube=ZC1pHkKKkkA]Źródło: comicbook
