Od jakiegoś czasu nie czekam na premierę żadnej gry i nie robię sobie nadziei i wyobrażeń. Dzięki temu mogę się miło zaskoczyć i świetnie bawić jak w przypadku Starfield.
Premiera Starfield już za nami, zarówno na PC jak i na Xbox, gdzie trafił już pierwszego dnia do usługi Game Pass. Od zapowiedzi do premiery nowego IP Bethesdy minęło prawie trzy lata. Firma nauczona kiepską premierą Fallout 76 poszła po rozum do głowy i przesunęła premierę o rok, wykorzystując czas na dopracowanie gry. Czas ten został dość dobrze wykorzystany.
Akcja Starfield toczy się w 2330 roku, w czasach gry kolonizacja kosmosu i podróże międzygwiezdne stały się faktem. W zasadzie to ludzkość została do tego zmuszona i był to jeden z warunków przetrwania gatunku. Wiele lat wcześniej Ziemia podzieliła losy Marsa i straciła atmosferę, przez co stała się niezdatna do życia.
Zniszczenie Ziemi to jedno, a drugie to trwający konflikt, w środek którego wrzucony jest gracz. W Starfield walczą pomiędzy sobą dwie frakcje – Zjednoczone Kolonie oraz Kolektyw Wolnych Gwiazd. Trzecim elementem tej klasycznej opowieści jest droga od zera do bohatera. I tak zaczynamy jako zwykły kosmiczny górnik, fedrujący na przodku. W czasie naszej zmiany trafiamy na tajemniczy artefakt, po dotknięciu, którego nasze życie wywraca się do góry nogami a nowym życia celem staje się odnalezienie kolejnych jego fragmentów.
Tym samym dołączamy do Konstelacji, czyli grupy poszukiwaczy, którzy chcą odnaleźć pozostałe fragmenty tej układanki i odkryć czym są i do czego służą. Nasza postać zostaje przez to wciągnięta w wir wydarzeń.
Piaskownica Bethesdy
Podobnie jak w poprzednich grach studia także i w Starfield to od gracza zależy co będzie robił i jak szybko przejdzie grę. Jeżeli interesuje Was tylko główny wątek fabularny, to w około 30 godzin zobaczycie napisy końcowe. Jeżeli jednak interesuje Was bardziej zwiedzanie jak w Skyrim, to proszę bardzo, całkowita dowolność możecie nabić ponad sto godzin. Świat gry jest ogromny i jest co zwiedzać i badać. Jednak niech nie będzie dla Was zaskoczeniem, że wiele odwiedzanych planet jest prawie pusta i nie ma na nich co robić. Według narracji Bethesdy tak ma właśnie być, zresztą w rzeczywistości kosmos jest bardzo pustym i zimnym miejscem. Mamy tu zatem zarówno miejsca puste jak i pełne aktywności.
Wracając do fabuły, tutaj też mamy sporo dowolności, większość zadań możemy rozwiązać na różne sposoby, siłowo – wchodząc z buta albo po ciuchu prześlizgując się niczym wąż. Zwolennicy drogi otwartej dłoni, mogą skupić się na negocjacjach i sztuce perswazji. Oczywiście nie zawsze to się udaje i ostatecznie musimy sięgnąć po gnata. Strzela się dość przyjemnie, przypomina on nieco Fallout 4 tylko bez VATS. Do końca gry możemy dojść na różne sposoby, a to zachęca do grania więcej niż raz.
Tworzenie postaci
Walka to nie jedyne podobieństwa do poprzednich gier Bethesdy. Proces tworzenia postaci jest na tyle rozbudowany, że naszemu protagoniście lub protagonistce możemy nadać niemal dowolny wygląd – upodabniając do siebie lub innej wybranej osoby. Jeżeli dbacie o detale, to w samym kreatorze możecie spędzić kilka godzin.
Do wyboru mamy 21 profesji, które determinują początkowe umiejętności. Do tego dochodzą maksymalnie trzy cechy, które dają nam różnego rodzaju profity jedocześnie nakładając na nas kary. Przykładowo posiadanie domu daje narzuca na nas obowiązek spłacania kredytu hipotecznego – jak w życiu.
Wybór konkretnej profesji rozszerza dostępne opcje dialogowe podczas rozmów z NPC. To natomiast może poprawiać lub psuć sposób odbierania naszej postaci. Niezależnie jednak od wybranej profesji, podczas gry do wyboru mamy pięć gałęzi drzewka rozwoju i tu możemy mieszać dowolnie. Zostały one podzielone na umiejętności społeczne, fizyczne, bojowe, naukowe oraz techniczne. System rozwoju przypomina nieco ten w Skyrim, przykładowo poprawienie umiejętności leczenia się wymaga korzystania z leczenia i nabrania wprawy. Podobnie jak w Skyrim także i w Starfield nabywamy umiejętności podobnych do krzyków.
Na wybory do obory
Twórcy gry stawiają przed graczem szereg wyborów jakich będzie dokonywał podczas rozgrywki. Dotyczy to nie tylko wcześniej wspomnianych misji i decyzji jaką ścieżką iść, ale także naszych towarzyszy. Ci zostali dobrze dopracowani i są faktycznie pomocni. Łącznie do załogi naszego statku kosmicznego możemy przyłączyć 20 NPC, jednak nie lada sztuką będzie znalezienie ich wszystkich już przy pierwszym podejściu. Każda z postaci dysponuje zestawem umiejętności, które można wykorzystać podczas eksploracji kosmosu.
Tym razem jednak towarzysze nie zostali obciążeni bagażem w postaci dedykowanych misji fabularnych i niedokończonych spraw, które musimy pomóc im rozwiązać. Jednak i bez tego nie brakuje różnorakich misji pobocznych do realizacji. Niektóre z nich okazują się ciekawsze od głównego wątku fabularnego.
W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku
Tak jak wcześniej wspomniałem świat gry jest ogromny. Do zwiedzenia mamy zasiedloną część galaktyki, układy słoneczne, a w każdym z nich po kilka planet i księżyców. Na każdym z tych obiektów możemy wylądować i zająć się zbieraniem informacji na temat składu, flory i fauny. Co dziwne, nie można wylądować na Słońcu, nawet w nocy. Jednak tak jak wcześniej wspominałem, nie wszędzie się coś dzieje, bo z zasady kosmos jest pusty i nudny – zresztą jak przyznaje Bethesda tak ma być. Zbieracze i eksploratorzy będą mieli jednak co robić. Zebrane minerały i pierwiastki będziemy mogli potem wykorzystać do rozbudowy statku lub wyposażenia.
Ogrom mapy oraz sposób przemieszczenia się po świecie za pomocą statku kosmicznego powoduje, że pomiędzy przeskokami będziemy oglądać kilka ekranów wczytywania i wykonywać tę same czynności. Widać jednak nie dało się inaczej. Minusem jest brak możliwości latania statkiem w atmosferze planety, aby przemieścić się do innego miejsca. Wymaga to od nas wylecenia na orbitę i powrotu w określone miejsce.
Podróżowanie pomiędzy układami dodatkowo utrudnia kosmiczna policja, która będzie skanować nasz statek w poszukiwaniu kontrabandy. Jeżeli zatem będziecie mieli kradzione sprzęty lub pałacie się rozbojem to szybko możecie trafić do paki. Jednak i na to jest sposób, Han Solo też miał swoje sposoby na przemyt.
Kosmiczną łodzią pośród gwiazd
Mówiąc o podróżach międzyplanetarnych i gwiezdnych nie można nie wspomnieć o statku kosmicznym. Ten dostajemy za darmo od jednego z towarzyszy. Statek możemy potem rozbudować lub wejść w posiadanie innego środka transportu, zarówno drogą samodzielnej budowy, kupna jak i kradzieży. Każdy ze statków możemy modyfikować i ulepszać. Ten element gry daje pole do popisu specom od upiększania wnętrz oraz tuningu samochodów. Podczas rozbudowy musimy brać pod uwagę moc napędu naszego statku jak i model, aby zaopatrywać się w odpowiednie części.
W grze do dyspozycji dostajemy trzy klasy statków, różniące się od siebie mocą systemów bojowych, prędkością i opancerzeniem. Ciekawym zbiegiem jest możliwość sterowania poszczególnymi systemami – silnika, skoku grawitacyjnego, broni laserowej, osłonami itd. Podobnie jak w serialu Star Treck możemy wyłączyć „systemy podtrzymywania życia” na rzecz zwiększenia siły ognia.
Podczas kosmicznych starć możemy uszkodzić silniki przeciwnika, co umożliwi nam dokonanie abordażu. Walki w kosmosie jest dość dużo, warto zatem nauczyć się sterowania statkiem.
Zbuduj swoje miejsce w kosmosie
Bethesda nie byłaby sobą, gdyby nie dała graczom możliwości budowania baz na odwiedzanych planetach. Do bazy możemy przypisywać pracowników, którzy będą zajmowali się opieką lub realizacją misji. Budując bazy musimy wziąć pod uwagę ich odpowiednie wyposażenie oraz moduły takie jak mieszkania, systemy obronne, produkcję surowców, zasilanie, etc. Dobra baza jest niezbędna, jeżeli chcemy zająć się rozbudową naszego statku. Jednak nie jest to wymagane i gra nas do tego nie zmusza.
Nie zabrakło również klasycznego craftingu pozwalającego na tworzenie nowych lub ulepszaniu posiadanych przedmiotów. Poszczególne elementy wyposażenia możemy wytwarzać na określonym rodzaju warsztatu, który możemy napotkać podczas eksploracji świata, umieścić go w bazie lub na statku.
Inne mechaniki
Warto wspomnieć także inne mechaniki, które urozmaicają rozgrywkę lub łechtają przyzwyczajenia graczy. Na uwagę zasługuje przede wszystkim system otwierania zamków w formie mini gry z kołami i zapadkami. Tak jak wcześniej wspomniałem, misje możemy przechodzić na różne sposoby, jednym z nich jest ciche przekradanie się za plecami wroga, do czego przydaje się skradanie. W eksploracji planet przydatny jest także plecak odrzutowy.
W trakcie zwiedzenia różnych planet musimy zwracać uwagę na grawitację, co wpływa np. na wysokość naszych skoków. Do tego dochodzi monitorowanie poziomu tlenu oraz dwutlenku węgla. Skakanie po mapie i noszenie zbyt dużego obciążenia może spowodować, że podczas walki nie zginiemy od ran tylko zwyczajnie się udusimy. To jednak nie jest nasze jedyne zmartwienie, nasz bohater może także uzależnić się od alkoholu, złamać kończynę czy dostać zadyszki. To wszystko wpływa na parametry naszej postaci.
Podsumowanie i ocena
Ogromny świat przedstawiony w Starfield to piaskownica dla wszystkich poszukiwaczy przygód i zbieraczy. Wydaje się, że właśnie tak powinna wyglądać pierwotna wersja No Man Sky. Na uwagę zasługuje również oprawa graficzna i fizyka obiektów. Co więcej, prawie wszystko, podobnie jak w poprzednich grach studia możemy zabrać ze sobą i potem sprzedać.
Przedstawiona historia oraz postacie niezależne są ciekawe i pomagają w budowaniu immersji, gwarantując tony dobrej zabawy na wiele godzin. Nie będę przesadzał, jeżeli powiem, że jest to czarny koń Microsoftu, którym mogą utrzeć nosa Sony – głównie dlatego, że tytuł nie trafi na PlayStation. Według mnie Starfield to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów Skyrim oraz serii Fallout.
Ocena 9/10
Zalety
|
Wady
|