Strona głównaRecenzjeGryTony Hawk’s Pro Skater 3+4 - jak jazda po starym, zrujnowanym parku...

Tony Hawk’s Pro Skater 3+4 – jak jazda po starym, zrujnowanym parku [recenzja]

Po ciepło przyjętym odświeżeniu Tony Hawk’s Pro Skater 1+2, oczekiwania wobec kolejnej odsłony były nie tylko wysokie – one były przede wszystkim konkretne. Gracze liczyli na równie solidną dawkę nostalgii, a przy okazji nowoczesne wykonanie i wierne odtworzenie kultowych poziomów. Tym razem jednak Activision i studio Iron Galaxy najwyraźniej nie udźwignęli ciężaru własnego sukcesu.

Tony Hawk’s Pro Skater 3+4, choć na papierze prezentuje się imponująco – dwa pełne tytuły w jednym pakiecie, dostępność na wszystkich popularnych platformach, liczne tryby i zawartość – w praktyce okazuje się produktem pełnym niekonsekwencji, uproszczeń i decyzji, które trudno usprawiedliwić. Testowałem wersję na Xbox Series X i niestety, bardzo szybko przyszło nam zderzyć się z rozczarowaniem.

Złudzenie nostalgii

Seria Tony Hawk’s Pro Skater to nie tylko gra – był to przede wszystkim kulturowy fenomen przełomu wieków. Dla wielu symbol młodzieńczego buntu, estetyki kontrkultury i niepowtarzalnego stylu życia. Tony Hawk był współczesnym bohaterem, który udowadniał, że można być ikoną bez garnituru i stadionu. Gościem, który uprawia nowoczesny sport, żyje jak każdy inny dzieciak, a jednocześnie zna go cały świat.

Niestety, „3+4” nie do końca rozumie, czym był duch tamtej epoki. Jest tu próba oddania hołdu oryginałom, ale zbyt często wygląda to jak rekonstrukcja bez serca – technicznie poprawna, ale pozbawiona duszy.

Za pakiet zapłacimy 49,99 USD (standard) lub 69,99 USD (Digital Deluxe). Dostajemy za to dwa pełnoprawne tytuły – teoretycznie. Problem w tym, że zwłaszcza czwórka została mocno okrojona, a gra jako całość sprawia wrażenie zlepku elementów, którym zabrakło spójnej wizji.

Rozgrywka – czyli jak zatrzymać się w miejscu dosłownie i w przenośni

Rdzeń rozgrywki pozostał bez zmian – i to niekoniecznie komplement. To nadal czysta zręcznościowa jazda z trikami, combo i zbieraniem punktów. Manuale, revert-to-manual, grindy – wszystko działa tak, jak powinno, ale… to wszystko już było. Po THPS 1+2 liczyliśmy na krok naprzód – a tymczasem gra stoi w miejscu, oferując jedynie kosmetyczne dodatki i pretekstowe nowości.

Zadania na mapach są zróżnicowane, ale często banalne, wtórne i powtarzalne. Zbieranie literek S-K-A-T-E, odnajdywanie kaset VHS czy „interakcje” typu „napraw antenę” nie angażują. Asysty jak brak limitu czasu czy brak upadków są przyjazne nowicjuszom, ale jednocześnie rozmywają satysfakcję z opanowania mechaniki. Dla weteranów to wszystko będzie wyglądać jak rozgrzewka – a nie pełnoprawna kontynuacja. A z drugiej strony nie naprawiono znacznie bardziej irytujących elementów gry, jak wyłączenie automatycznej jazdy w przód. Sami przyznajcie, o ile przyjemniej sterowało by się naszymi skejtami, gdyby mieć większą kontrolę nad tym aspektem poruszania się.

THPS4 – ofiara uproszczeń

Największym zgrzytem jest sposób, w jaki studio potraktowało „czwórkę”. Oryginalne Tony Hawk’s Pro Skater 4 z 2002 roku było pierwszym krokiem ku otwartości – kult wokół niej wziął się z faktu, że gra porzucała ograniczenia czasowe i niewidzialne granice poziomów oraz wprowadzało NPC-ów zlecających nam misje, a każda kolejna mapa była osobnym mikro-światem. A dziś? Wszystkie elementy związane z otwartym światem  zostały wycięte. Zamiast nich zaadaptowano format dwuminutowego ograniczenia czasu, który pasuje do „trójki”, ale w przypadku „czwórki” jest jak cofnięcie się o generację. Zniknęli też NPC, zadania uproszczono do absolutnego minimum, a cały projekt poziomów zdaje się pozbawiony wcześniejszej głębi. To, co kiedyś zdawało się tętnić życiem, teraz jest niczym pusta makieta, stworzona tylko na potrzeby robienia tricków. Kiedyś mieliśmy wrażenie faktycznej jazdy po fragmentach miasta (np. ZOO), teraz to pusta diorama. Inne, kultowe lokacje po prostu zniknęły w całości.

Co prawda jeśli chodzi o limit czasowy przejazdu to można go co prawda ustawić nawet na 60 minut, ale nie o to chodzi, to tylko półśrodek – jakby gra sama nie wiedziała, czym chce być. Dla fanów oryginału to będzie rozczarowanie, jeśli nie policzek.

Ścieżka dźwiękowa – echo tego, co było

Tony Hawk’s Pro Skater bez odpowiedniego soundtracku? To jak zabrać tej grze połowę klimatu. Niestety, w odświeżonej wersji to, co niegdyś było esencją gry, zostało brutalnie obcięte. Z ponad 50 oryginalnych utworów przetrwało tylko 10. Owszem, są klasyki pokroju „Ace of Spades” czy „My Adidas”, a kilka nowych tracków – jak „yankee and the brave” od Run the Jewels – wypada nieźle. Ale to za mało.

Brakuje ikon tamtej epoki, takich jak Rage Against the Machine, Papa Roach, czy chociażby wspomniany wcześniej Iron Maiden. Soundtrack w THPS definiował klimat każdej sesji – tutaj jest tylko dodatkiem, brzęczącym sobie w tle, który zamiast ekscytować, przypomina, jak dużo straciliśmy. Zapewne przyczyną były problemy z licencjami – ale dla graczy to takie samo wytłumaczenie jak twierdzenie, że gier nie kupujemy na własność.

Grafika i technikalia – solidnie

Gra wygląda dobrze – tu nie ma się do czego przyczepić, jest po prostu solidnie. Na konsolach nowej generacji działa płynnie, szybko się ładuje, a animacje trików w 4K są przyjemne dla oka. Oczywiście teraz na nikim to już nie robi wrażenia. Styl graficzny praktycznie nie różni się od THPS 1+2, choć niektóre modele postaci (szczególnie twarze) wypadają nieco słabo. Efekty świetlne, fizyka otoczenia, detale poziomów – wszystko jest na przyzwoitym poziomie. Pojawiają się natomiast drobne bugi wizualne – m.in. przenikające tekstury czy szwankujące cienie. Nie są one na tyle poważne, by przeszkadzać w grze, ale też nie powinny trafić do produktu tego kalibru.

Zawartość i tryby – dużo rzeczy, ale czy potrzebnych?

Liczba dostępnych postaci do wyboru (31) robi wrażenie – znajdziemy tu zarówno legendy, jak Tony Hawk czy Rodney Mullen, jak i nowe gwiazdy pokroju Rayssy Leal czy Yuto Horigome. Są też dodatkowe cele, wyzwania „Pro”, zawartość kosmetyczna i tryb multiplayer. Ale jakość tej zawartości też bywa co najmniej dyskusyjna. Tryby online – Graffiti, HAWK, klasyczny ranking – są, ale nie wybijają się ponad przeciętną. Brakuje im dynamiki i emocji. Dodatkowo, dla nowych graczy mogą być nieczytelne i frustrujące – system matchmakingu bywa losowy, a sam interfejs nie zawsze intuicyjny. Edytor parków? Fajnie, że jest, ale niewiele wnosi poza możliwością „doklejenia” własnych celów. Nie jest to też gra, do której będzie się wracało po latach.

Werdykt – nieudany ollie

Tony Hawk’s Pro Skater 3+4 to gra, która miała ogromny potencjał – ale zamiast go wykorzystać, twórcy postanowili zrobić kolejny tytuł jak z taśmy produkcyjnej. Iron Galaxy złożyło hołd oryginałom w dość powierzchowny sposób, kopiując styl bez uwzględnienia czym dla fanów była ta gra przed laty. Zamiast rozwijać to, co w THPS4 było przełomowe, twórcy zdecydowali się na wygodne uproszczenia. Zamiast nowej jakości – dostaliśmy odgrzewany kotlet, z którego wycięto najlepsze przyprawy. Przez to też tytuł może mieć najpoważniejszy problem – będzie dla nikogo. Młodzi gracze nie poczują ciekawości na tyle by się mu bliżej przyjrzeć, a weterani się zwyczajnie odbiją, gdy zobaczą ile wycięto.

Co prawda gameplay wciąż daje frajdę, nostalgiczny klimat czasem przebija przez warstwę uproszczeń, a zawartości wystarczy na kilkanaście godzin zabawy. Ale to nie jest gra, która zostaje z graczem na długo, a raczej tymczasowa rozrywka w oczekiwaniu na coś ciekawszego.

Ocena: 6,5/10

Zalety

  • dwie gry w cenie jednej
  • daje kilka / kilkanaście godzin zabawy
  • przyzwoicie wykonana technicznie, bez większych problemów
  • trudno na rynku o coś podobnego
  • dostępna w Game Passie

Wady

  • zbędne uproszczenia tam, gdzie to zbędne, brak zmian tam, gdzie to potrzebne
  • wycięte mechaniki otwartego świata
  • okrojony i zmieniony soundtrack
  • gra “dla nikogo”, trochę wydmuszka bez duszy

 

 

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię

Exit mobile version