Walka pomiędzy piratami i twórcami zabezpieczeń to nieustający wyścig zbrojeń. Wcześniej czy później i tak wygrywają piraci. W grę wchodzą jednak miliony dolarów, dlatego żadna ze stron nie poddaje się. Nową bronią miał być DRM Valeora, który ugiął się przed piratami szybciej niż Denuvo.
Głównym zadaniem nowego zabezpieczenia Valeora miło być ochronienie tytułów przez pierwszy gorący okres sprzedaży gry, czyli zaraz po premierze. Obecnie zabezpieczenie to zostało zastosowane tylko w jednej grze – City Patrol: Police. Piraci potraktowali to jako wyzwanie i próbę sił. Okazało się, że potrzebowali zaledwie dwóch dni, aby złamać DRM i udostępnić piracką wersję gry w sieci.
Zobacz także: Piraci udostępnili Hitmana 2 jeszcze przed oficjalną premierą
Producent DRM otwarcie informował, że zabezpieczenie ma chronić dewelopera tylko przez pierwsze dni od premiery, ale można było oczekiwać, że jego złamanie zajmie nieco dłużej. W założeniu Valeora miało być bardziej przyjazne dla graczy niż znienawidzone Denuvo. Dlatego nie wprowadza ono żadnych limitów na liczbę instalacji gry, nie wymaga połączenia z Internetem i nie skanuje naszego dysku twardego.
Co ciekawe jego twórca zapewniał, że nie ma problemów z piratami, jeżeli złamią zabezpieczenie, gdy to stanie się przestarzałe. Jednak takiego obrotu spraw raczej się nie spodziewał. Ten niefortunny start może skazać Valeora na śmierć i zapomnienie, o ile twórcy nie będą działać szybko i nie wprowadzą niezbędnych poprawek oraz częstych aktualizacji.
Z naszej strony kibicujemy twórcom Valeora. Denuvo uchodzące przez długi czas za zabezpieczenie nie do złamania, dało w kość głównie posiadaczom legalnych kopii gry. I faktycznie potrzebujemy zabezpieczeń bardziej przyjaznych i mniej upierdliwych.