Artifact to pierwsza od dawna nowa gra produkcji Valve. Okazuje się, że firma Gabe’a Newella przygotowała kilka ciekawych rozwiązań, które – w mojej ocenie – nie spodobają się wszystkim graczom.
Zacznijmy od mechanizmu monetyzacji. Gra na starcie będzie kosztować 20 dolarów. W tej cenie każdy dostanie 2 zestawy kart (każdy identyczne) oraz 10 paczek losowych kart. Jeśli nie przypadną Wam do gustu te, które traficie, to inne będziecie musieli kupić albo wymienić. Kart nie da się zdobyć poprzez samo granie, np. zdobywając punkty doświadczenia lub wykonując zadania. Prawda, że „piękna” to wizja?
Ale to nie jedyna rzecz, która zwróciła moją uwagę. Valve zamierza udostępnić w grze czat głosowy, dzięki któremu przeciwnicy będą ze sobą rozmawiać, nawet jeśli są dla siebie zupełnie obcymi osobami. Co w tym wszystkim zabawne, deweloper wierzy, że gracze będą dla siebie mili, ponieważ będą to pojedynki 1 na 1.
– Zauważyliśmy, że gracze zachowują się lepiej gdy nie ma inne osoby do obserwowania ich zachowań. Kiedy toczymy pojedynek 1 na 1, jaka byłaby nasza motywacja, aby powiedzieć coś niemiłego? Ale kiedy grasz z innymi graczami, to oni słuchają co mówisz i mogą się śmiać – powiedział Jeep Barnett, jeden z programistów Artifact.
Drogie Valve, to bardzo naiwne podejście. Co więcej, firma nie przygotowała póki co żadnych mechanizmów, które miałby skutecznie powstrzymywać graczy przed niemiłym zachowaniem.