To był ciężki i bardzo wyrównany mecz, ale ostatecznie to Polacy okazali się drużyną mocniejszą. Do udowodnienia swojej wyższości nad Gambit potrzebowali zaledwie 2 map.
Przed meczem polscy kibice mieli prawo drżeć o formę Virtus.pro. Od zmiany TaZa na Micha Polacy mieli tak naprawdę jeden dobry turniej. Było V4, na którym dotarli do samego finału, pokonując wcześniej między innymi FaZe Clan, czyli najlepszą w tamtym momencie drużynę na świecie. Później wyniki były raczej słabe, a pierwsze spotkanie na StarSeries Virtusi przegrali z AGO Esports.
Przegrana z Gambit byłaby dla Polaków prawdziwą katastrofą. Oznaczałoby to, że dzieliłaby ich tylko jedna porażka od odpadnięcia z turnieju. Na szczęście neo, byali, pasha, snax i michu pokazali dobrą formę. Co prawda Gambit też jest w dołku i na pewno nie był to najbardziej wymagający przeciwnik, ale nie ma co umniejszać ich zwycięstwa. Byli drużyną lepszą i zasłużyli sobie na wygraną.
To, z czym VP mają ostatnio problem, to zamknięcie mapy. Wczoraj prowadzili już 14:6 z AGO, aby ostatecznie przegrać. Dzisiaj do podobnej sytuacji doszło na Mirage’u, na którym prowadzili już 15:10, aby znowu pozwolić rywalom na powrót. Na szczęście w dogrywce okazali się lepsi i zdobyli pierwszy punkt. Równie wyrównany był pojedynek na Trainie. Różnica polegała na tym, że tutaj to Polacy wracali do meczu. Połowę przegrali 9:6, a później przegrywali 13:9. Tym razem to oni pokazali solidną końcówkę i zwyciężyli 16:13.
Jutro Virtus.pro zmierzą się z inną drużyną z 1 wygraną i 1 przegraną. Potencjalni rywale to w tym momencie:
- North,
- wygrany meczu NaVi – VG.Flash,
- wygrany meczu HellRaisers – Renegades,
- przegrany meczu Mousesports – TyLoo,
- przegrany meczu SK Gaming – Avangar,
- przegrany meczu Godsent – Liquid,
- Ninjas in Pyjamas (o ile przegrają z AGO).
Źródło: