Nie wszyscy lubią DLC. Wiele dodatków do gier to zwykły skok na kasę. Ale nie ma czemu się dziwić. Według najnowszych danych z raportu SuperData DLC to ponad połowa przychodów z całej sprzedaży cyfrowej!
Dla wielu użytkowników DLC to zmora rynku gier komputerowych i konsolowych. Coraz częściej deweloperzy serwują nam dodatki, które niewiele wnoszą do rozgrywki. Czasami nawet DLC odblokowuje coś, co od początku znajdowało się w kodzie gry, ale nie było dostępne, co już jest niczym innym, jak zwykłym chamstwem i skokiem na kasę. Ale po przeczytaniu tego newsa przestaniesz dziwić się takiemu podejściu. Gracze są głupi i gdy tylko pojawia się jakiś dodatek do ulubionej gry, to są w stanie nie jeść przez kilka dni byle tylko mieć dodatkową postać. Nie wierzysz?
Według raportu SuperData w 2017 roku rynek sprzedaży cyfrowej wygeneruje przychód na poziomie 7,8 mld dolarów. To oczywiście wzrost w porównaniu z latami poprzednimi. Nie to jest jednak najciekawsze. Okazuje się bowiem, że aż 4 mld z tej kwoty pochodzą ze sprzedaży DLC do gier. Tak, gracze na całym świecie wydają cyfrowo więcej na dodatki niż na same gry! Kluczowe jest pierwsze pół roku od wydania dodatku, bowiem w tym czasie generowanych jest aż 39% przychodów. Jakby tego było mało, aż 34% graczy chciałoby widzieć nowe dodatki średnio co 3-6 miesięcy, a kolejne 29% nawet co miesiąc.
Na co wydajemy aż tyle pieniędzy? Najpopularniejsze są postacie i zestawy map. Świetnie sprzedają się też wszelkiej maści skrzynki. Na przykład Overwatch zarobił na łupach skromne 61 mln dolarów. Jest też wiele gier, które więcej zarobiły na DLC niż ze sprzedaży samego tytułu. Najlepszym przykładem jest GTA V, które zarobiło 1,4 mld dolarów. Aż 78% tej kwoty pochodzi ze sprzedaży zawartości dodatkowej. Małym światełkiem w tunelu jest zalecenie analityków, według którego gracze nadal nie przepadają za grami obudowanymi w całą masę zawartości dodatkowej. Dla użytkowników jest to dowód, że tego typu DLC zostały po prostu wycięte z gotowej gry.
Źródło: Super Data