Pierwsze mecze morelza w roli stand-ina za Snaxa z Virtus.pro w ramach ESEA MDL poszły ze zmiennym szczęściem. Z Vexed udało się odnieść stosunkowo pewne zwycięstwo, ale z Valliance & Co. nie poszło już tak dobrze – choć nie można odmówić w tym meczu Polakom woli walki.
Z Vexed graliśmy na Nuke’u. Zaczęło się od wygranej pistoletówki, która pociągnęła za sobą kolejne rundy. Pierwsze punkty na koncie Vexed pojawiły się dopiero gdy przegrywali 6:0, jednak przewaga Polaków była zbyt duża, by mogli poczuć się zagrożeni. Druga połowa co prawda była bardziej wyrównana, bo obie formacje zdobyły tam po 6 rund, ale zapas z pierwszej części spotkania wystarczył VP do wygranej.
Potem przyszła pora na mecz z Valiance & Co na Inferno. Tutaj już nie było tak łatwo – tym razem to nasi przeciwnicy okazali się skuteczniejsi na początku starcia, a Polacy byli zmuszeni gonić wynik. Prawie im się to udało – prawie, bo przy zamianie stron traciliśmy dystans jednego punktu. W drugiej połowie scenariusz się powtórzył – Valiance & Co znowu nam odskoczyli, na tyle skutecznie, że do wygranej brakowało im zaledwie jednego oczka. W tym momencie VP ruszyli do pościgu za przeciwnikiem – tak skutecznego, że nadeszła pora na dogrywkę. W tej zabrakło niewiele, ale ostatecznie to jednak gracze Valiance okazali się nieznacznie lepsi, wygrywając mecz 22:20.
Dziś swój mecz w ESEA MDL rozgrywali także zawodnicy Team Kinguin. Musieli oni jednak pogodzić się z porażką, którą zafundowali im przedstawiciele formacji Paperplanes. Spotkanie z nimi zakończyło się wynikiem 9:16.
Oglądaliście comeback VP? Jak oceniacie morelza w roli stand-ina?
Źródło: wł.