Natura gier nie leży u podstaw krwawych finiszerów występujących w strzelankach i grach akcji, jak myśli Trump. To tylko brunatne ozdobniki. W grach jest o wiele więcej pozytywnych emocji, które przemawiają do nas przez piękno cyfrowego obrazu.
Prezydent Stanów Zjednoczonych tydzień temu próbował przekonać przedstawicieli branży i graczy, że ich obiekt westchnień ma negatywny wydźwięk na zachowanie ludzi. Jakoby przez brutalność eksponowaną w grach osoby tracą moralność i przestają postrzegać agresywne zachowania jako coś złego. W przygotowanym materiale wideo Biały Dom bezpośrednio napiętnował gry komputerowe, posługując się scenkami ukazującymi symulowane morderstwa.
Organizacja non-profit Games for Change nie mogła zostać obojętna na zarzucone przez Trumpa oskarżenia. W odpowiedzi na ich film zmontowali własny materiał z gier typu Life is Strange, Little Big Planet, Mirrors Edge, czy też Journey. Ich celem było pokazanie, czym tak naprawdę są gry, jak mogą wpływać na emocje i ile dobrego kryje się za cyfrowym obrazem.
[you tube=pWZtbfBGjIg]Dodatkowo w obronie branży komputerowej i medium stanęła Susanna Pollack, prezes Games for Change.
Materiał Białego Domu był skupiony na ultrabrutalnych scenach z gier, więc postanowiliśmy pokazać, że to medium może posłużyć do zaprezentowania czegoś więcej. Chcieliśmy wesprzeć twórców gier i graczy, którzy uczestniczą w tworzeniu tego medium coraz potężniejszym. To jest list miłosny do społeczności.
Dla nas oczywistym jest, że Trump i jego asystenci nie wiedzą nic na temat gier i tego co sobą reprezentują. Faktycznie gry mogą wzbudzać negatywne emocje, czasem i agresję, jednakże to nie jest cała prawda o tym, jak mogą na graczy oddziaływać.
Która z wersji jest Wam bliższa sercu – Trumpa czy Games for Change?
Źródło: polygon.com