Film Justice League nie okazał się wielkim sukcesem. Wspólna przygoda Supermana, Batmana, Wonder Women, Flasha i Cyborga zarobiła w kinach na całym świecie zaledwie 658 mln dolarów. Ale czy tylko oni mieli być w tym filmie? Wygląda na to, że nie.
Zapewne większość z Was oglądała już Ligę Sprawiedliwości z 2017 roku (spojlery!). Film opowiadał historię, w której Batman, Wonder Woman, Flash i Cyborg, a później też Superman muszą zmierzyć się ze Steppenwolfem. W komiksach jest to jeden z generałów Darkside’a, więc prawdopodobnie film miał zapowiadać jeszcze większe niebezpieczeństwo. Dzisiaj już wiemy, że nic z tego nie wyszło. DC przestaje traktować filmy jako całość. Zamiast tego skupia się na każdej postaci z osobna.
Zobacz: Robert Pattinson jako nowy Batman. Już planowana jest cała trylogia
Historia jest do bólu prosta, jeśli nawet nie prostacka. Czwórka bohaterów nie jest w stanie sobie poradzić z przeciwnikiem, więc próbują obudzić Supermana. To się udaje i ostatecznie to on spuszcza łomot Stepennwolfowi. Tak, brzmi to głupio i takie też było w filmie. Ale nie o tym miałem pisać. W jeden ze scen w trailerze widzimy Alfreda (lokaj Bruce’a Wayne’a), który mówi do kogoś:
– He said you’d come. Now let’s hope you’re not too late (Powiedział, że się pojawisz. Miejmy nadzieję, że nie jest za późno).
Dzisiaj wiemy, że prawdopodobnie chodziło o Supermana, ale nie było tak od samego początku. Zack Snyder chciał, aby w okularach Alfreda odbijały zielone światło. Dlaczego? Bo wyczekiwanym bohaterem miał być Green Lantern, czyli Zielona latarnia. Ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowano, ale to pokazuje, jaki bałagan panował w trakcie produkcji filmu. Przy trzecim trailerze, bo o nim mówimy, nie było wiadomo czy w filmie pojawi się jeszcze jeden bohater.
Zobacz: Netflix, HBO GO, Prime Videos, Player – lipcowe premiery w serwisach streamingowych
