Granie na laptopie ze zintegrowaną kartą graficzną przez wielu postrzegane jest jak rodzaj najgorszej kary, jaki może się mu przytrafić. To stwierdzenie może nadal być prawdziwe, dlatego postanowiłem sprawdzić, jak to jest z tym graniem na integrze.
Rynek podzespołów komputerowych to nadal bardzo grząski grunt. Największym utrapieniem są ceny kart graficznych. Z tą sytuacją gracze zmagają się już ponad roku i nic nie wskazuje na to, żeby miała ulec zmianie. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, czy granie na zintegrowanej karcie graficznej jest możliwe, czy nadaje się ona co najwyżej do wyświetlania pulpitu i oglądania śmiesznych kotów w internecie.
Do testów wykorzystaliśmy laptopa, który z gamingiem nie ma nic wspólnego. Jest to komputer, który nawet obudowę ma wykonaną z ekologicznego plastiku PCR, więc idealnie nadaje się do naszego doświadczenia.
Acer Aspire Vero — specyfikacja techniczna
- Model: Aspire Vero
- Procesor: Intel Core i7-1195G7 2,9 GHz (5,0 GHz Boost),
- Pamięć: 16 GB GDDR4 3200 MHz,
- Karta graficzna: Intel Iris Xe Tiger Lake GT2
- Ekran: IPS 15,6 cala, 1920 × 1080 pikseli, 60 Hz
- Nośnik SSD: Kngston NVMe 500 GB
- System operacyjny: Windows 10 Home
- Cena: około 1400 USD
Nasz testowy laptop został wyposażony w wydajny procesor Intel Core i7-1195G7, jest to energooszczędna jednostka z linii U. Procesor został wykonany w litografii 10 nm SuperFin, a jego maksymalne TDP to 28 Wat. Do dyspozycji gracza dostępne jest osiem rdzeni i szesnaście wątków. Bazowa częstotliwość wynosi 2,9 GHz, a w trybie Turbo dochodzi nawet do 5,0 GHz dla pojedynczego rdzenia. Spowodowane jest to zastosowaniem poniższych technik: Intel Speed Shift, Turbo Boost oraz Turbo Boost Max 3.0. Dzięki tym trzem technologiom możliwe stało się wyciśnięcie ostatnich soków z tego procesora. Co więcej, według specyfikacji maksymalna temperatura rdzenia może dochodzić do stu stopni Celsjusza, więc spodziewamy się do niej mocno zbliżyć podczas naszych testów.
Intel Iris Xe Tiger Lake GT2 — mobilny układ graficzny
Zintegrowane układy graficzne Intela, nie są skierowane do graczy, chociaż prezentowany Tiger Lake GT2 ma szansę uruchomić najnowsze gry i zapewnić im wydajność bliską 30 kl./s w niskich ustawieniach graficznych.
Budowa zintegrowanego układu graficznego Intela nie jest złożona, w jej skład wchodzi 96 zunifikowanych jednostek obliczeniowych, tzw. shaderów, co biorąc pod uwagę, że najprostszy GeForce RTX 3050 Ti na swoim wyposażeniu ma ich 2560, pozwala wyobrazić sobie potencjalną moc obliczeniową Intela. Tuż obok niedużej liczby shaderów znajduje się liczba jednostek renderujących (ROP), jest ich zaledwie 8. Najlepiej prezentuje się liczba jednostek teksturujących (TMU), ponieważ jest ich 16. Co więcej, układ ten korzysta ze współdzielonej pamięci operacyjnej DDR4, jaką zainstalujemy w laptopie. Wykorzystuje do tego celu szynę danych o szerokości 128 bit. Bazowa częstotliwość pracy układy graficznego to 400 MHz, ale w trakcie rozgrywki wzrasta do 1400 MHz.
Intel Iris Xe Tiger Lake GT2 — wydajność w grach
Na potrzeby tego testu zmieniliśmy listę gier, jakie zostaną wykorzystane do sprawdzenia wydajności, ponieważ zdaje sobie sprawę, że uruchamianie Cyberpunka 2077 na integrze to głupota. Dlatego w tym teście wielki powrót zalicza GTA V czy Valorant. Dodatkowo chciałem, żeby wszystkie gry uruchomić w natywnej rozdzielczości 1920 × 1080 pikseli, co wiązało się z obniżeniem jakości oprawy audiowizualnej do poziomu niskiego lub najniższego. Przez to gry nie prezentowały się urodziwie, ale stało się możliwe granie.
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Red Dead Redemption II
Fortnite
Call of Duty: Warzone
Shadow of the Tomb Raider
Valorant
GTA V
Death Stranding
Intel Iris Xe Tiger Lake GT2 — wydajność
Test ten miał za zadanie sprawdzić, czy w miarę podstawowy zintegrowany układ graficzny poradzi sobie z grami komputerowymi, które aktualnie są dostępne dla przeciętnego gracza. Z testu wyłączyłem jednostki APU AMD, ponieważ na nie przyjdzie pora w osobnym teście (jak AMD dostarczy nam takie procesory). Wracając do sedna. Okazuje się, że zintegrowane karty graficzne Intela, są w stanie poradzić sobie z tytułami, które mają bardzo prostą oprawę graficzną, jak Valorant, czy Fortnite. Gry o odrobinę wyższych wymaganiach są dla nich problemem, GTA V, które debiutowało w 2013 roku, stanowi spore wyzwanie dla tego typu układów graficznych. Nowsze tytuły bardzo sporadycznie pozwalają na grę w 30 kl./s. Chlubny wyjątek stanowi Wiedźmin 3: Dziki Gon, który pozwala na rozgrywkę przez większość czasu w ponad 30 klatkach na sekundę a minimum nie spada poniżej 26 kl./s. Pozostałe nowsze gry nie były tak łaskawe. W większości przypadków nie pozwalały nawet na osiągnięcie 25 kl./s, co przez niektórych nazywane jest „płynną rozgrywką”. Nie pozostaje nam nic innego, jak spróbować znaleźć jakąś alternatywę by zintegrowana karta graficzna nie była przeszkodą, w czerpaniu przyjemności z rozgrywki.
Intel Iris Xe Tiger Lake GT2 — alternatywa
Biorąc pod uwagę, wnioski płynące z poprzedniego akapitu, jeśli chcemy grać w bardziej wymagające tytuły, to niestety zintegrowana karta graficzna do tego się nie nadaje. Jakie więc mamy alternatywy? Pierwsze co samo się nasuwa to dokupić konsolę do grania – Xboxa Series X/S lub PS 5. Ale to duży wydatek i w już posiadane gry, bez ponownego ich kupienia na konsole nie pogramy. Do laptopa biurowego możemy dokupić stację dokującą z zewnętrzną kartą graficzną. Dzięki temu rozwiązaniu uruchomimy bardziej wymagające tytuły, lecz tutaj moim zdaniem poważną zaporą jest cena. Po pierwsze tego typu stację same z siebie potrafią kosztować około dwóch tysięcy, plus koszt zakupu nowej karty graficznej. Osobiście nie zdecydowałbym się na ten ruch. Powoli lista możliwych opcji staje się bardzo krótka. Pozostają nam usługi streamingowe Google Stadia i Nvidia GeForce NOW. Sprawdziłem obie te usługi i Google Stadia w tym przypadku nie spełniała moich wymagań. Ponieważ dysponuję dużą biblioteką gier, a chcąc grać w nie na Google Stadia, ponownie musiałbym je kupić. Więc po krótkiej przygodzie z usługami Google. Uznałem, że nie spełniają one moich wymagań. Na placu boju pozostała usługa GeForce NOW. Kilka lat temu miałem z nią do czynienia i wtedy dosyć mocno się od niej odbiłem, słabsza jakość obrazu i opóźnienia na klawiaturze i myszce były zauważalne i to spowodowało, że nie darzyłem tej usługi szczególnymi względami. Od tego czasu minęło jednak kilka lat i teraz postanowiłem się jeszcze raz przyjrzeć usłudze GeForce NOW, ponieważ jako jedyna spełniła moje wymaganie, że nie chcę ponownie kupować gier, które już posiadam, a co najważniejsze jest możliwość skorzystania z usługi za darmo. Oczywiście ma to swoje ograniczenia, ale na początek, żeby zapoznać się usługą to bardzo dobra opcja.
Jakie są zatem te ograniczenia. Po pierwsze, długość pojedynczej sesji jest ograniczona czasowo do 1 godziny. Na początku myślałem, że akurat to ograniczenie nie będzie mi przeszkadzać, ale w trakcie rozgrywki szybko okazało się, że pierwsze godzina zabawy mijała bardzo szybko, a system boleśnie nam dawał do zrozumienia, że pora zalogować się ponownie. W tytułach w których możemy wykonać zapis gry w dowolnym momencie nie stanowiło to problemu, klikaliśmy save i gotowe. Gorzej wypadało to w grach z savepointami, bardzo często musiałem powtarzać sekwencje sprzed punktu zapisu, by kontynuować rozgrywkę. Było to uciążliwe, ale mogłem grać w wymagające sprzętowo tytuły, jak np. Cyberpunk 2077 w bardzo komfortowych warunkach, ponieważ średnia liczba klatek na sekundę wynosiła stabilne 60 kl./s. Drugim minusem, była konieczność czekania na dostęp do maszyny wirtualnej, by móc kontynuować dalszą rozgrywkę. Na plus muszę zaliczyć dobrej jakości obraz, pozbawiony artefaktów kompresji i minimalne opóźnienia na sterowanie w grach. Chociaż z tymi opóźnieniami różnie bywa o czym napiszę za chwilę. Zachęcony tym ponownym odkryciem usługi GeForce NOW, postanowiłem skorzystać z płatnego abonamentu. Wybrałem opcję „na bogato”, czyli abonament RTX3080. Ponieważ jak już miałem płacić za granie w gry, to chociaż chciałem, żeby wyglądały one możliwie jak najlepiej, ze wszystkimi dostępnymi efektami w tym ze śledzeniem promieni.
Ponowne uruchomienie gier z efektami ray tracingu i płynną animacją 60 kl./s to duża frajda, szczególnie że wraz z efektami śledzenia promieni otrzymujemy jeszcze jeden upgrade podniesienie rozdzielczości z Full HD do QHD (2560 × 1440 pikseli). Wyświetlany obraz stał się wiec bogatszy o nowe efekty i jednocześnie ostrzejszy. Dodatkowo czas pojedynczej sesji wydłużył się do 8 godzin. Mogłem więc grać ile dusza zapragnie. Lecz tu pojawił się mały problem, a mianowicie zaczął doskwierać mi input lag, który stał się najbardziej wyczuwalny na klawiaturze i myszce, szczególnie w tytułach nastawionych na szybką reakcję. Rozwiązaniem tego problemu było podłączenie pada od Xboxa, który w moich rękach jest dużo mniej responsywny i już minimalne opóźnienie na aktywację przycisku przestało mi przeszkadzać.
Granie na laptopie ze zintegrowaną kartą graficzną, czy to ma sens — podsumowanie
Artykuł ten powstał w zamyśle, by faktycznie sprawdzić, czy w dobie szalejących cen za karty graficzne, skromna zintegrowana karta graficzna poradzi sobie z aktualnie dostępnymi na rynku grami. Wniosek nasuwa się sam. Jeśli są to gry o prostej oprawie graficznej to dadzą radę, szczególnie dobrze wypadają gry studia Riot, więc zdobywający coraz większą popularność Valorant jest jak najbardziej grywalny, LoL też. Nawet Fortnite pomimo większego skomplikowania graficznego daje radę, ale już duże tytuły AAA działają bardzo słabo. Większość nowych tytułów ledwo co dobija do 20 kl./s, a to nie jest komfortowe doznanie. Rozwiązaniem na tę bolączkę jest wykupienie abonamentu streamingowego, moim zdaniem najlepszy pod tym względem jest GeForce NOW. Ale nie u każdego będzie to możliwe. Ponieważ może się okazać, że gracz nie ma odpowiedniego łącza internetowego albo być daleko od serwera NVIDII. Trzecią opcją faktycznie pozostaje zakup dedykowanej konsoli do grania. Na co się gracz zdecyduje, będzie zależne od możliwości finansowych i technologicznych miejsca gdzie mieszka.