Późnym wieczorem w niedzielę Microsoft rozpoczął swoją konferencję na E3. Było efektownie, było bogato w gry i informacje, ale w gruncie rzeczy nudnie. Posiadacze Xboksów i PC-tów nie mają specjalnie na co czekać, przynajmniej z logo Microsoftu na okładce.
Po konferencji Microsoftu mam tylko jeden wniosek – amerykańska firma poszła na ilość, a nie na jakość. Zaprezentowanych gier było mnóstwo, ale na palcach jednej ręki można wymienić tytuły, na które rzeczywiście warto czekać. Najmniej zadowoleni mogą być posiadacze Xboksów, bo większość gier – w ramach programu Play Anywhere – będzie dostępna również na PC-tach.
Co mi się podobało?
Metro Exodus było dla mnie najjaśniejszym punktem konferencji Microsoftu. Świat stworzony przez Dmitrya Gluhovskyego jest tajemniczy, wciągający i przerażający jednocześnie. Po raz kolejny wcielimy się w Artyoma, ale tym razem przyjdzie nam walczyć na bardziej otwartych terenach. Co ciekawe, akcja gry ma trwać cały rok, więc zobaczymy różne pory roku.
Nie można zapomnieć o klasyce, czyli Forza Motorsport 7. Seria jest mocno wyeksploatowana i kolejne odsłony przestają już budzić zachwyt. Nie zmienia to faktu, że to wciąż jedne z najlepszych wyścigów na rynku i warto na nie czekać. Gra będzie dostępna na Windows 10.
Assassin’s Creed Origins to kolejna marka, której można mieć już po prostu dosyć. Każda następna odsłona nie wprowadzała do serii nic nowego, często zawodząc na całej linii. Sam mam Assassin’s Creed powoli dosyć. Jednak tym razem Ubisoft miał się porządnie przyłożyć do pracy. Zresztą sam trailer wygląda nieźle, więc daję kredyt zaufania. Oczywiście ukaże się także na komputerach.
Daleki jestem od zachwytów w przypadku gry Middle Earth Shadow Of War, chociaż pewnie sprawdzę ją w praktyce. Pierwsza część nie była genialna, ale dobrze się przy niej bawiłem. Mam nadzieję, że tak samo będzie w drugiej. Tak naprawdę tylko tego wymagam – dobrej zabawy.
Niemal pewniakiem wydaje się być Life is Strange 2. Znowu można powiedzieć, że jedynka nie była dziełem wybitnym, ale ma spore grono fanów. Historia była wciągająca, a to dzisiaj rzecz niezwykle ważna. W dwójce można liczyć na to samo i to znowu z Rachel w roli głównej.
No i na koniec prawdziwa wisienka na torcie – Ori and the Will of the Wisps. Gra zachwycająca, przepiękna, magiczna, cudowna, ze wspaniałym klimatem i rewelacyjną muzyką. Nie dla każdego, co do tego nie mam wątpliwości, ale jednak wyjątkowa.
Nudy, nudy i jeszcze raz nudy…
Co poza tym pokazał Microsoft? Flaki z olejem. Konferencja amerykańskiego giganta była po prostu nudna. Reklamowanie PlayerUnknown’a Battleground wywołało u mnie śmiech. Przecież wszyscy już w to grają. Jasne, gra nie jest skończona, ale co to tak naprawdę zmienia? Nie jest to tytuł, którym należałoby się chwalić na najważniejszej konferencji growej tego roku.
Do tego dochodzi mnóstwo tytułów, które wywołują kompletną obojętność. Można je wymieniać naprawdę długo – State of Decay 2, Deep Rock Galactic, The Darwin Project, Black Desert Online, The Last Night, Sea of Thieves, Tacoma, Super Lucky Tale, Crackdown 3, Cuphead, czy też Ashen. Śmiesznie brzmi też zapowiedź wprowadzenia lepszej grafiki do… Minecrafta. Czyli że kwadraty będą bardziej kwadratowe?
Xbox One X
Oczywiście nie mogło też zabraknąć nowej konsoli. Project Scorpio otrzymał oficjalną nazwę i brzmi ona teraz – Xbox One X. O urządzeniu było praktycznie już wszystko wiadomo. Specyfikacja jest nam znana od kilku tygodni, więc nie ma w tej kwestii żadnego zaskoczenia. Konsola ma 8-rdzeniowy procesor o taktowaniu 2,3 GHz, układ graficzny z 40 jednostkami CU, takowany zegarem 1172 MHz oraz 12 GB pamięci DDR5 6800 MHz (9 GB do dyspozycji deweloperów). Xbox One X jest w tym momencie najpotężniejszą konsolą na rynku i – moim zdaniem – jeszcze bardziej zbliża się do PC-ta. Konsola została wyceniona na 499 dolarów, czyli całkiem rozsądnie. W Polsce cena ma wynieść około 2100-2200 zł. Premiera zaplanowana jest na 7 listopada 2017 roku.
Źródło: