Problemy Riot Games zdają się nie kończyć. Po wielu oskarżenia o dyskryminację w miejscu pracy, a nawet molestowanie seksualne w firmie miało dojść do dużych zmian. Tych jednak nie widać i pracownicy zaczynają mieć dosyć. Część z nich zamierza odejść z Riot Games.
Masowe odejście z pracy ma być spowodowane nie tylko brakiem głębszych działań po aferze dyskryminacyjnej, ale również zablokowanie kilku pracowników przed złożeniem pozwu sądowego. Okazuje się, że część z nich miała w swoich umowa klauzulę, która zobowiązuje ich do próby polubownego rozwiązania konfliktu, zanim wejdą na drogę sądową. Riot Games zdecydowało się z tego skorzystać.
Zobacz: Riot Games po 13 latach zmienia swoje logo. Gracze są z tego niezadowoleni
Na ten moment nie wiadomo, jak duża jest grupa osób, która zamierza zrezygnować z pracy w Riot Games. Nie wie tego ani pracodawca, ani sami pracownicy. Jeden z nich przyznał, że nie jest w stanie wskazać konkretnej liczby zbuntowanych i tego samego nie była w stanie zrobić żadna osoba, z którą rozmawiał o tej sprawie. Między innymi dlatego sam nie zdecydował się uczestniczyć w procederze.
Zobacz: Jeden z szefów Riot Games zawieszony, bo pierdział na podwładnych i bił ich po… klejnotach
Na firmowym Slacku Angela Roseboro – dyrektor ds. różnorodności (ang. Diversity Officer) napisała:
– Zdajemy sobie sprawę, że część pracowników chce odejść z firmy, ponieważ nie czują się słuchani. Chcemy prowadzić otwarty dialog, dlatego w poniedziałek planujemy zorganizować sesje w małych grupach, w trakcie których będziemy rozmawiać o waszych obawach, aby mieć szerszy kontekst sprawy.
Ta wiadomość miała dodatkowo zdenerwować pracowników, którzy znowu poczuli, że sprawa ma być załatwiana za zamkniętymi drzwiami. Zamiast tego oczekiwali oni większej transparentności i otwartego mówienia o problemach.
