Virtus.pro fatalnie rozpoczęli swój udział w turnieju ESL One w Kolonii. Po wyrównanym spotkaniu i przegranej z Immortals, Polacy ulegli kolejnym Brazylijczykom – SK Gaming. Tym razem spotkanie było bardziej jednostronne.
Mecz tak naprawdę nie miał długiej historii. Polacy rozpoczęli mapę Mirage po stronie terrorystów. Przegrali rundę pistoletową i już po chwili przegrywali 7:0. Dopiero w tym momencie zaczęli wygrywać jakieś rundy, ale połówka i tak zakończyła się bardzo wysokim prowadzeniem rywali (12:3). Po kolejnej pistoletówce wydawało się, że skończy się pogromem, gdyż ta znowu została wygrana przez Brazylijczyków. Na szczęście VP poradzi sobie w rundzie force i doprowadzili do wyniku 13:4, a po chwili już 13:5. Pojawiła się niewielka szansa na tzw. comeback.
Jednak nie bez powodu mówi się, że nadzieja jest matką głupich. SK Gaming udowodnili, że w tym momencie są drużyną lepszą. Co prawda Polakom udało się doprowadzić do wyniku 9:14, ale w tym właśnie momencie nastąpiła runda, która zadecydowała o losach spotkania. Polacy przegrali rundę eco przeciwników, przez co ci potrzebowali już tylko jednego punktu, aby zakończyć mecz. Niestety, Virtusi nie mieli najlepszej sytuacji finansowej i musieli grać częściowo z pistoletami. W ten sposób Brazylijczycy nie dali już sobie odebrać zwycięstwa i wygrali cały mecz 16:9.
Sytuacja Polaków jest w tym momencie fatalna. Wystarczy jedna przegrana, aby odpadli z ESL One w Kolonii. Jeśli chcą awansować do kolejne rundy muszą wygrać 3 mecze z rzędu, co wydaje się zadaniem niezwykle trudnym.
Źródło: