Współczesne aparaty w telefonach komórkowych są z roku na rok coraz lepsze, choć nadal wyraźnie odstają od typowych lustrzanek i kompaktów. Braki, spowodowane ograniczonym miejscem w obudowie telefonu, producenci próbują nadrabiać ilością megapikseli – bijąc przy tym kolejne rekordy.
Każdy, kto choć trochę interesuje się fotografią, wie, że ilość megapikseli to tylko jeden z czynników świadczących o jakości danego aparatu. W dodatku niekoniecznie ten najważniejszy. Mimo to, producenci telefonów walczą o uwagę klientów głównie za pomocą tego parametru.
Zobacz: Samsung Galaxy za 1 euro – nie daj się nabrać reklamom na FB!
Jak do tej pory rekordzistami na rynku są telefony Honora, Asusa i ZenFone – w każdym z nich siedzi 48 Megapikseli. Jutro zadebiutować ma Xiaomi Mi Note 10, z aparatem ponad dwukrotnie większym – w jego wnętrzu znajdzie się miejsce dla aż 108 MP. A internetowe przecieki sugerują, że jeden z najważniejszych graczy na rynku, czyli Samsung, nie zamierza zostawać z tyłu. W przyszłorocznym modelu, czyli kolejnej generacji serii Galaxy, oznaczonej numerkiem 11, ma się znaleźć równie potężny sensor, również 108 MP To, póki co, wszystko co “wiemy” o nowym modelu.
Zobacz: Samsung Galaxy Fold rysuje się nawet od dotyku paznokciem
Pytanie tylko – czy to ma sens? Gdzie jest granica, powyżej której użytkownicy nie będą widzieć różnicy i będą dopłacać jedynie za cyferki w gazetkach reklamowych? A może taka granica już dawno została przekroczona?