Niby wszyscy narzekają na gry Battle Royale, a jednak zainteresowanych graczy wciąż przybywa. Lider gatunku od marca 2018 zanotował ogromny wzrost popularności…
Łacińskie powiedzenie sic parvis magna idealnie oddaje sposób, w jaki Fortnite wdzierał się na salony gamingu. Najpierw skromnie istniał w cieniu dawnego króla gier Battle Royale, by w kilka miesięcy podprowadzić mu graczy i rozłożyć na łopatki. Do Fortnite przekonały się nawet gwiazdy pokroju Tylera „Ninja” Blevinsa, który ostatnio zaliczył wpadkę z błędnym oskarżeniem o ghosting.
Na celowniku są także sami twórcy gry. Za chwilę mogą wylądować w sądzie za bezprawne wykorzystanie choreografii tanecznej rapera jako cieszynki. Swój taniec w Fortnite również rozpoznał aktor z „Hoży doktorzy”, lecz on nie zamierza walczyć o swoje prawa. Podobne wydarzenia nie mają jednak negatywnego wpływu odbiór gry, a wręcz przeciwnie. Dzięki nim staje się jeszcze bardziej popularna.
A nic tak nie wyznacza poziomu popularności jak liczba graczy. Już w marcu 2018, czyli 11 miesięcy po premierze, na liczniku było 40 mln zarejestrowanych osób. Od tamtej chwili wskaźnik graczy nadal powiększał się wraz z wprowadzeniem Fortnite na inne platformy. Dzisiaj jednocześnie potrafi się zebrać w grze tyle osób, że ich liczba przerasta wszystkich użytkowników Steam.
Kwestią czasu było więc, aż deweloper osiągnie granicę 200 milionów zarejestrowanych użytkowników. I wygląda na to, że ich grono będzie się powiększać…