Kultowe Tamagotchi powraca w odświeżonej, ale niemal niezmienionej formie. Czy taka zabawka ma jeszcze sens w dzisiejszych czasach?
Pamiętacie jeszcze Tamagotchi? Tylko wiecie, nie Pić, jeść, spać… tylko jajka z wirtualnymi zwierzakami, bardzo popularne na początku obecnego millenium. Prosta zabawka, w której opiekowaliśmy się małym, pikselowatym stworzonkiem była źródłem wielu rozpaczy. Bo zwierzak nie tylko rósł podczas opieki i cieszył się podczas zabawy z nim, ale zaniedbany umierał.
Zobacz: Dream Machines DM1 FPS – test niepozornego gryzonia, w którym drzemie ukryta moc
Nowe Tamagotchi niewiele różni się od pierwowzoru. Nadal ma formę jajka i jest zasilane tradycyjnymi bateriami AAA. Nie ma też połączenia z Internetem, ale oferuje możliwość zabawy z innymi użytkownikami. Dzięki możliwości parowania jajek możemy wysłać naszego zwierzaka na randkę z pupilem innej osoby lub pozwolić im na wspólną zabawę. Poprawiony został za to wyświetlacz, który jest teraz kolorowy, ale sama obsługa opiera się na tych samych trzech przyciskach umieszczonych pod nim. Lepszy ekran przyniósł za sobą wyższą cenę zabawki, która od 1996 roku wzrosła z 17,99 dolarów, do 59,99 dolarów.
Zobacz: Słuchawki Trust Ironn 7.1 – słuchawki niebanalne, ładne i… dobre! [recenzja]
Tamagotchi to legenda, ale nie wydaje mi się, żeby zabawka poradziła sobie w dzisiejszym świecie smartfonów. Na nie możemy zainstalować wiele podobnych gier, jak choćby bardzo popularne Pou.
