Strona głównaRecenzjeAkcesoriaRecenzja gamingowego biurka Challenger Micota Gaming Store

Recenzja gamingowego biurka Challenger Micota Gaming Store

Wygląd i wyposażenie

Parametry parametrami jednak najważniejsze to usiąść i sprawdzić jak biurko sprawdza się w boju i jak jest wyposażone. To, co w pierwszej kolejności rzuca się w oczy, to blat wykonany z płyty meblowej MDF. Jest on grubszy niż w standardowych biurkach – ma 22 mm. Białe matowe wykończenie jest jednolite i łatwe w czyszczeniu, nie stanowi również przeszkody w działaniu sensorów optycznych myszek. Powierzchnia biurka zapewnia także przyczepność dla gumowych podkładek klawiatur. Lekko ścięte brzegi blatu są gładkie i bez obaw możemy trzymać ręce na meblu bez strachu nabawienia się odgnieceń czy zadrapań.

Na środku blatu został umieszczony przepust z klapką oraz szczotkami maskującymi, przez który możemy przełożyć przewody z monitora, klawiatury oraz myszy. Jest to idealne rozwiązanie dla graczy stawiających monitory na podstawkach. Osobiście preferuję wieszanie monitorów na wysięgnikach, a w tej sytuacji o wiele lepiej sprawdza się wcięcie z tyłu blatu. Dzięki niemu możemy przysunąć biurko maksymalnie do ściany.

Po prawej stronie blatu Challengera umieszczona została „skrzyneczka” z dwoma portami USB oraz gniazdkami 230V. Pokrywa jest ruchoma i w przypadku nieużywania gniazdek możemy je schować. Jest to mega udogodnienie, pozwalające na ładowanie telefonu bez użycia ładowarki. A same gniazdka przydają się do ładowania baterii aparatu fotograficznego, kamery czy też podłączenie lutownicy. Koniec ze schylaniem się pod biurko.

Jak przystało na prawdziwy  sprzęt gamingowy nie mogło zabraknąć podświetlenia LED. Zostało ono „wtopione” w tylnym wycięciu blatu, dzięki czemu diody nie kurzą się i wyglądają estetycznie, w przeciwieństwie do standardowych pasków LED-owych. Dodatkowym udogodnieniem jest radiowy pilot, pozwalający na ustawienie koloru i sposobu podświetlenia. Ten drobny akcent wprowadza harmonię między podświetleniem biurka, a iluminacją komputera. Jest to również duże udogodnienie podczas nocnych sesji gamingowych.

Ważne jest nie tylko to, co na blacie, ale również pod nim. A co ciekawego znalazłem gdy zanurkowałem pod biurko? W pierwszej kolejności stalowy wieszak na słuchawki, co zdecydowanie pomaga zachować porządek na biurku, gdy nie korzystamy z „nauszników”. Najważniejsze w tej sytuacji są jednak stalowe maskownice na kable wbudowane w nogi biurka oraz rynienka w stelażu.

O mamo jak ja to uwielbiam, wszystkie kabelki pochowane pod biurkiem czysto i spokój. Rynienki są pojemne i pozwalają na upchnięcie wszystkich zbędnych przewodów. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to wąskie otwory w przepustach w nogach. Nie mieści się w nich duża okrągła wtyczka i trzeba troszeczkę pokombinować, ale dla chcącego nic trudnego.

A jeżeli mówimy o samym stelażu biurka i nogach, muszę przyznać, że Challenger stoi mocno na ziemi. Nogi oraz regulowana belka wzmacniająca zapewniają całej konstrukcji stabilność. Dodatkowo umożliwiają wymianę blatu gdyby zaszła taka potrzeba w przyszłości. Biurko nie buja się jak tanie hipermarketowe konstrukcje i daje pewność, że się nie zawali. Dodatkowo belka wzmacniająca umieszczona jest tak, że nie przeszkadza machać nogami i nie ma ryzyka uderzenia się w piszczel. Nawet trzymając nogi założone na siebie nie przywalimy w nią kolanami, a to bardzo duży plus. Nogi biurka wyposażone są w regulowane końcówki, pozwalające wypoziomować całość, co docenią zwłaszcza mieszkańcy bloków z wielkiej płyty.

Spis treści

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

SoSlowGamer
Redaktor, szef działu retro

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię

Exit mobile version