Kultura pracy
Jak już wcześniej wspominałem – na tyłach obudowy znajdziemy potężne wywietrzniki, przez które zastosowane chłodzenie pozbywa się gorącego powietrza. Normalnie, gdy przeglądamy Internet lub oglądamy jakiś film, to cały układ jest niemal niesłyszalny. Ale to nic dziwnego. Skoro obciążenie jest niewielkie, to i temperatury nie są zbyt wysokie, więc nie ma potrzeby włączania wentylatorów. Sytuacja zmienia się, gdy uruchomimy grę, np. Wiedźmina 3 w rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli z ustawieniami Uber. Oj, wtedy Hyperbook zamienia się w połączenie małego odkurzacza z farelką. Nie tylko robi się głośno, ale też gorąco. Wystarczy za laptopem postawić kubek z kawą, aby przekonać się, że nawet po kilkudziesięciu minutach nadal będzie ona ciepła. Co prawda nie mam na to potwierdzenia w postaci konkretnych testów, ale jestem pewien, że po 2 godzinach grania wręcz podnosiła się temperatura w całym pomieszczeniu.
Ale czemu się dziwić, gdy procesor pod dużym i długim obciążeniu dobija do wartości 99 stopni Celsjusza. To nie jest bezpieczna dla niego granica. Wśród dostępnych usług Hyperbook ma między innymi regularne wymienianie pasty termoprzewodzącej. Patrząc na wykresy, myślę, że może to być przydatne. Lepiej radzą sobie karty graficzne, które osiągały maksymalnie 71 stopni Celsjusza.
Przyszedł czas na akumulator. W trakcie przeglądania Internetu i oglądania filmów udało mi się z niego wyciągać maksymalnie 100 minut, chociaż częściej było to w okolicach 80-90 minut. To niedużo, ale z drugiej strony nie jest to laptop, który będziemy zabierać ze sobą w miejsca, gdzie nie ma gniazdka do ładowania. Generalnie nie jest to sprzęt, który nadaje się do przemieszczania z nim po mieście. Jeśli chodzi o granie z odłączonym kablem, to możecie o tym zapomnieć. Vampyr, który nie jest szczególnie wymagającą produkcją, zamienił się w pokaz slajdów. Pomimo tego męczyłem się z graniem w ten sposób, aby sprawdzić wytrzymałość baterii. Ta poddała się po prawie 40 minutach.