Ergonomia
Jak już wspomniałem, po pewnym czasie od założenia zaczął się dyskomfort w postaci bólu wywołanego dociskaniem uszu do głowy. Wydawać by się mogło, że w nausznikach o takich rozmiarach problem ten nie będzie występował – a jednak. Paradoksalnie, uszy nie mają na tyle miejsca, by zmieścić się całe. Cierpią też nieco żyły i tętnice szyjne, na których dało się odczuć wyraźny nacisk, szczególnie, że słuchawki są nieco “nachylone” – odstają od głowy u góry, a dociskają się do niej na dole. Z drugiej jednak strony, przynajmniej ciężko sprawić by zsunęły nam się z czaszki. MSI DS502 można sterować z poziomu pilota zamontowanego na kablu. Wyposażono go w duże pokrętło do regulacji głośności oraz przyciski do wyciszania mikrofonu i włączania wibracji, o których za chwilę. Szczerze mówiąc, wątpię, żebyście często korzystali z tego pilota, a ma on jedną, drobną wadę. Jest sporej wielkości, więc obciąża i ciągnie nieco słuchawki w jedną stronę.
Na koniec jeszcze słowo o uniwersalności słuchawek, a właściwie jej braku. DS502 wepniemy tylko w port USB, więc nie ma mowy o korzystaniu z konsolą czy telefonem. Poza tym brak możliwości odłączenia mikrofonu utrudnia korzystanie z nich jako noszonych z jakimkolwiek przenośnym odtwarzaczem muzyki.
Nooo faktycznie! Opakowanie jako wada słuchawek, to mistrzostwo świata 🙂
Mam, używam od 2 lat. Do kupienia znacznie taniej pod nazwą Hama SoundZ 7.1 polecam 🙂