Strona głównaRecenzjeRecenzja MSI Nightblade MI3 - mini-komputer, który spełnia gamingowe marzenia?

Recenzja MSI Nightblade MI3 – mini-komputer, który spełnia gamingowe marzenia?

Kultura pracy

Z dużym niepokojem zbliżaliśmy „termometr” do najważniejszych podzespołów, a w tym do procesora, karty graficznej i dysków. Nasze obawy wynikały z rozmiaru obudowy i wąskich korytarzy, którymi rozgrzane powietrze mogłoby uchodzić na zewnątrz. Jak wiemy kilka stopni za dużo może wywołać niechciany efekt throttlingu, dlatego z uwagą śledziliśmy zachowanie zarówno gier jak i taktowania CPU i GPU.

O dziwo, jakichkolwiek huśtawek nastrojów nie zauważyliśmy. Było gorąco, ale nie na tyle, byśmy musieli wyciągać gaśnicę. Nawet po kilkugodzinnych testach nie zanosiło się na epidemię gorączki. Po prostu w pewnym momencie rdzenie osiągały swój limit temperatury i trzeba przyznać, że dość bezpieczny dla całego zestawu.

     

MSI odwaliło niezła robotę z ochładzaniem i5-8400. Faktycznie, temperatura pracy jest trochę wyższa, niż ma to miejsce w pełnowymiarowych blaszakach z wieżyczkowym chłodzeniem. Pamiętajmy jednak, że konstrukcja układu chłodzenia jest tutaj zupełnie inna. Brak dużego wentylatora rekompensuje długa ścieżka rurek cieplnych z pokaźnym radiatorem. I mimo nieszablonowego podejścia do regulacji temperatury, producent wyszedł z opałów obronną ręką. Pod obciążeniem zanotowaliśmy maksymalnie 73 stopnie, co jest dość optymalną wartością dla 8. generacji procesorów Intel. Nie zdziwiłbym się, gdyby temperatura spadła o 5-8 stopni, gdyby nałożyć świeżą pastę termoprzewodzącą.

Karta graficzna praktycznie odzwierciedla piekiełko odczuwane przez CPU. Tak, jakby miały ustaloną granicę grzania się pod obciążeniem i w spoczynku. Przysunięcie karty do podziurkowanej bocznej ścianki było chyba trafionym pomysłem. Tak samo, jak wykorzystanie modelu GPU z dwoma wiatrakami. Uzyskane w trakcie grania 73 stopnie Celsjusza były po prostu nie do podbicia.

   

Trudy pracy równie dobrze znosiły obydwa dyski. SSD w wykonaniu Intela pracował bez zastrzeżeń. Biorąc pod uwagę warunki, w jakich codziennie musiał wykonywać polecenia odczytu i zapisu danych (zamontowany na tyłach płyty głównej, gdzie brak wentylacji) zanotowane 53 stopnie są godne podziwu. 2-terabajtowa BarraCuda także uszła bez szwanku na zdrowiu. Talerzowiec prawie nie odczuwał różnicy transferując dane lub wylegując się w trybie spoczynku. Jego metalowe elementy wygrzewały się w maksymalnie 46 stopniach.

Ostatni punkt w procedurze testów ma niebagatelny wpływ na wygodę grania. Rzecz jasna, chodzi o głośność pracy. Już nie raz stykaliśmy się z zestawami, których wysoką wydajność psuł odstręczający hałas chłodzenia. I mówimy tu o Towerach oferujących ogromną ilość wolnego miejsca z dobrym przepływem powietrza. Logika podpowiada więc, że recenzowany maluch, świetnie radzący sobie do tej pory, polegnie na ostatniej prostej. A jednak mamy kolejną niespodziankę…

Byłem w niemałym szoku podczas grania, bowiem komputer zachowywał gamingową powagę bez wyraźnego podnoszenia głosu. W sytuacji, kiedy mówimy o tak małej konstrukcji, maksymalne 46 dB jest swoistą wisienką na blaszaku. Wystarczy lekko zwiększyć wolumen głośności w systemie audio, aby kompletnie odciąć się od komputerowej arii. Za to należy się naprawdę duży plus dla małego sprzętu.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Grzegorz Rosa
Redaktor, szef działów gry i audio

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię

Exit mobile version