Wydmy, sfinksy i ludy egipskie mogłyby być głównymi bohaterami nowego Assassyna. Czy może deweloperzy chcą zagrać nam tylko na nerwach?
Nie można obiecywać sobie zbyt wiele na podstawie plotek i dziwnych marketingowych poszlak. Jednak jest niewielka szansa na to, że w kolejnej odsłonie poznany credo zabójców w egipskiej odmianie. Do słów rozsiewanych przez internetowy wiatr dołączyły obrazek ze wczesnej wersji gry i informacja z katalogu szwajcarskiego sklepu.
O ile screen ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza temu, że nowa część Assassin’s Creed będzie rozgrywać się w otoczeniu grobowców wielkich faraonów, to inaczej ma się to do oferty wyświetlonej na stronie sklepu World of Games. Widnieje tam tylko krótka notka o nazwie gry Assassin’s Creed (2017), docelowej platformie Xbox One, cenie 79 franków szwajcarskich (w przeliczeniu na polskie złoto to około 315 jednostek) i dacie premiery, która zdążyła się już raz zmienić z listopada na 4 kwartał 2017 roku.
Powstrzymajmy się od celebracji, bowiem podobny efekt otrzymamy wysyłając sms-a do wróżbity Macieja. To jeszcze nic pewnego. Chyba wszyscy chcielibyśmy, aby seria wróciła do swoich korzeni i historia rozpoczęła się niejako na nowo, ale równie dobrze przytoczone pogłoski mogą być tylko efektem fatamorgany. Tam, gdzie człowiek chce widzieć wodę to ją zobaczy. Gorzej będzie jak już tam dotrze i zachłyśnie się jedynie rozgrzanym piaskiem.
Źródło: gamespot.com
