Dźwięk wychodzący z membran słuchawek możemy doświadczać nie tylko na poziomie zmysłu słuchu. W przypadku modelu Nari Ultimate bity poczujemy także na własnej skórze.
Urządzenia sygnowane marką Razer nie należą do najtańszych. Często na ich akcesoria nałożony jest zwyczajowy podatek od logo. Gdyby jednak porównać jakość sprzętu z konkurencyjnymi modelami, zrozumielibyśmy, że amerykański producent jest zawsze o mały kroczek do przodu. Nie inaczej jest z najnowszym headsetem Razer Nari.
Nie mamy wątpliwości, że przewyższy klasą dźwięku nie jedną parkę membran, ale akurat nie to będzie główną zaletą zestawu. We współpracy z firmą Lofelt stworzyli słuchawki obsługujące zaawansowany system wibracji HyperSense. Jest to technologia haptyczna, która pozwala w czasie rzeczywistym wygenerować wibracje odpowiadające ścieżce dźwięku.
Wibracje te odczujemy bezpośrednio na skórze. Ich zadaniem jest zwiększenie poziomu wrażeń niezależnie od formy rozrywki – film, muzyka, gry. Rzecz polega na tym, że dany sygnał dźwiękowy zostanie dodatkowo przetworzony przez automatyczny profil i odtworzony przez wbudowane silniczki schowane w słuchawkach. Moc wibracji i ich kierunek będzie opierać się na rzeczywistej scenie dźwięków, co ma pozwolić zwiększyć immersję między medium cyfrowym a użytkownikiem.
Zakup Razer Nari będzie można rozważyć także przez wzgląd na wygodny mechanizm regulacji nauszników i kabłąka, które automatycznie dopasowują wysokość i profil słuchawek do kształtu oraz szerokości głowy. Można także wspomnieć o systemie dźwięku przestrzennego realizowanym przez technologię THX Spatial Audio. Aktywuje ona wirtualizację dźwięku w 360 stopniach poszerzając głębię i kierunkowość sygnału. Co równie istotne, słuchawki działają zarówno bezprzewodowo i na kablu.
Razer Nari pojawi się w sprzedaży w trzech wersjach: Ultimate (200 euro), Nari (149 euro) i Essentials (100 euro). Oczywiście, chcąc poznać wszystkie zalety słuchawek Nari należy zainwestować w najdroższą edycję.
