To było niespodziewanie bardzo zacięte spotkanie, w którym Izako Boars narobiło sporo problemów faworytom turnieju – AGO Esports.
Na Mirage, które było wyborem Izako Boars, wyrównana walka toczyła się od samego początku. Lepiej, bo od wygranej pistoletówki, zaczęli zawodnicy AGO, ale Izako Boars szybko odpowiedziało wyrównując stan spotkania na 2:2. Podobna wymiana ciosów trwała przez całą mapę, jednak w końcówce skuteczniejsi – ku zdziwnieniu kibiców i obserwatorów – okazali się gracze IB, którzy wygrali to starcie 14:16.
Na drugiej mapie – Inferno – gracze Izako Boars błyskawicznie odskoczyli przeciwnikom na wynik 4:0. Dopiero w tym momencie AGO zaczęło mozolnie odrabiać straty, ale pierwsze dwie zdobyte przez nich rundy były rundami eco – rundy full z początku kompletnie im za to nie wychodziły. Zamiana stron odbywała się przy stanie 9:6 dla Izako Boars. Druga pistoletówka tej mapy wpadła na konto IB, powiększając ich przewagę. Jednak AGO nie byliby sobą, gdyby nie spróbowali kolejnego szaleńczego comebacku, jakie nie raz prezentowali w ostatnich spotkaniach. W ten sposób z wyniku 6:9 zrobił się remis 14:14, a gdy zawodnikom AGO udało się zdobyć 15 punkt i zdemolować ekonomię przeciwnika, było już niemal pewnym, że zobaczymy trzecią mapę.
Początek Traina to popis w wykonaniu AGO. Dziki miały kilka okazji clutchowych, ale ze wszystkich obronną ręką wychodziły Jastrzębie, więc przy wyniku 0:6 Izako Boars zdecydowali się na wzięcie przerwy taktycznej, bo chyba dotarło do nich, że mecz niespodziewanie zaczął im w tym momencie uciekać. I najwyraźniej ta krótka przerwa na omówienie sytuacji pozwoliła im pozbierać grę, bo Izako Boars zaczęli w tym momencie nabierać rozpędu, do przerwy doprowadzając do wyniku 8:7. Po zamianie stron zobaczyliśmy jednak znowu stabilizację gry ze strony AGO, którzy pewnie zdobywali kolejne rundy i odnieśli zwycięstwo wynikiem 16:7.
Źródło: wł.