Ścigałek, w których zawarto tryb driftu w taki sposób by dawał on przyjemność z gry mamy ostatnio jak na lekarstwo. Ostatni raz kiedy katowałem ten tryb miał miejsce chyba w leciwym już dość Need for Speed: Pro Street. Polska firma ECC Games chce wrócić do efektownych ślizgów w swojej najnowszej produkcji – Drift19.
Na swojej stronie na Steamie opisują oni Drift19 jako „pierwszy i jedyny poważny symulator driftu”. Odważne słowa, więc spójrzmy co jeszcze ma przynieść ta produkcja. Po pierwsze – możliwość pobawienia się w mechanika i podłubania w częściach. Autorzy obiecują oddać w nasze ręce między innymi stare, klasyczne auta do driftu, w których będziemy mogli wymienić i podkręcić wiele podzespołów, by potem tak przygotowanymi furami wystartować w mistrzostwach. Oprócz tego gra ma zawierać edytor torów, dzięki któremu gracze mają mieć możliwość realizacji najbardziej śmiałych i zakręconych wizji. Bo ile można kręcić bączki na parkingu pod supermarketem? 😉 Oprócz torów prosto z wyobraźni graczy, w grze mają znaleźć się także przygotowane przez autorów, profesjonalne tory do driftu, a wraz z nimi różne cykle mistrzostw i innych turniejów.
Ważną ciekawostką ma być oficjalne wsparcie dla najpopularniejszych modeli kierownic, dzięki którym wrażenia mają być bardziej rzeczywiste, a frajda – jeszcze większa. Co ciekawe, wymagania prezentowane na stronie gry w serwisie Steam nie wyglądają na jakieś specjalnie wyśrubowane – autorzy twierdzą, że do komfortowej gry wystarczy procesor i5 3,4 GHz, 8 GB RAM i karta graficzna na poziomie NVidia GeForce GTX 970 4GB.
Na chwilę obecną premiera gry przewidziana jest na okolice połowy listopada, więc autorzy mają jeszcze sporo czasu na realizację swoich obietnic.
Źródło: wł.