Strona głównaEsportELIGA chce dawać certyfikaty organizatorom turniejów… płatne certyfikaty

ELIGA chce dawać certyfikaty organizatorom turniejów… płatne certyfikaty

ELIGA na początku swojej działalności jawiła się jako nowa jakość na polskim rynku esportowym. Plany były bardzo ambitne. Dzisiaj, pół roku później, ELIGA coraz bardziej zaczyna wyglądać jak niepoważny podmiot, który dużo mówi, ale mało robi.

ELIGA została zapowiedziana w lipcu 2017 roku. Twórcy zapowiadali wtedy utworzenie nowej ligi esportowej, w której to drużyny miały – jako akcjonariusze – o wszystkim decydować. Inicjatywę opisywano jako innowacyjną i rewolucyjną. Trzeba przyznać, że od początku brzmiało to obiecująco, chociaż nie brakowało też słów krytyki. Potem nadszedł wrzesień, kiedy to zawody miały ruszyć, i nic się nie wydarzyło. Okazało się, że ELIGA jednak nie zorganizuje swojej ligi esportowej, ale za to będzie wspierać, merytorycznie, Polską Ligę Esportową. Teraz mamy styczeń 2018 roku i ELIGA chce… dawać certyfikaty organizatorom turniejów, co ma być potwierdzeniem wysokiej jakości. Za taki certyfikat trzeba będzie jednak zapłacić.

O co chodzi z tym certyfikatem? Organizatorzy turniejów będą mogli zgłosić się do ELIGI, która – po opłacie w wysokości 5 tys. zł – sprawdzi jakość organizacji. Jeśli wszystko będzie w porządku, to turniej otrzyma Znak Jakości. Tak samo ma to działać w przypadku sprzętów dla graczy. Kapituła Znaku Jakości ELIGA składać będzie się z 5 osób, które mają być autorytetami w świecie sportów elektronicznych i gier komputerowych. Niestety, nazwiska póki co nie są znane.

– Turnieje, produkty i usługi którym przyznany jest Znak Jakości, charakteryzują się specyfikacją niezbędną do rywalizowania na najwyższym poziomie – czytamy na stronie ELIGI.

Cała ta sytuacja zaczyna być zabawna. Na czym polega problem? Zacznijmy od tego, że certyfikat jakości chce wydawać organizacja, która sama nie jest w stanie zorganizować zapowiadanej ligi. Samo to jest już sytuacją mocno groteskową. Po drugie, niewiele jest w Polsce organizatorów, którzy są w stanie zapłacić 5 tys. zł za certyfikat, który w gruncie rzeczy niewiele daje. Z pewnością można tutaj wymienić ESL oraz Fantasy Expo Challenge. Tylko czy one potrzebują taki certyfikat? Nie wydaje mi się. Organizacje tego typu doskonale wiedzą, co poprawić w organizowanych przez siebie zawodach i to raczej one mogłyby uczyć ELIGĘ, a nie na odwrót.

Odnoszę wrażenie, że ELIGA wszystko robi od d… strony. Organizacja najpierw powinna popracować nad własną marką, bo jak na razie to słyszymy tylko buńczuczne zapowiedzi, z których ostatecznie nic nie wynika. ELIGA najpierw powinna pochwalić się swoimi osiągnięciami, których na razie nie ma, a dopiero później uczyć innych. Równie dobrze ja sam mógłbym zacząć wydawać certyfikaty dla sprzętów gamingowych, o których pewnie wiem więcej niż niejeden członek zarządu ELIGI (w końcu sporo się ich przewinęło przez moje ręce). Swoją drogą jestem ciekaw, kto w kapitule się znajdzie. Tego póki co się nie dowiedzieliśmy, co jest kolejnym problemem…

ELIGA najpierw powinna nauczyć się lepszej komunikacji i realizacji swoich zapowiedzi. Póki co chęć wydawania certyfikatów brzmi jak mało śmieszny żart.

Źródło:

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Damian Jaroszewski
Damian Jaroszewski
Redaktor prowadzący, szef działów esport i hardware

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię