Jeden z użytkowników Reddita oskarżył Epic Games Store o potajemne zbieranie naszych danych ze Steama. Serwis oczywiście wszystkiemu zaprzeczył. Kto ma rację?
Wczoraj na Reddicie użytkownik o pseudonimie notte_m_portent opublikował długi wpis, w którym oskarżył Epic Games Store o potajemne zbieranie naszych danych ze Steama. Jego zdaniem, chociaż sam nie określił się mianem eksperta, wraz ze sklepem instalowany jest program spyware, który między innymi pobiera i szyfruje plik localconfig.vdf ze Steama (zawiera on informacje na temat naszych znajomych, posiadanych gier oraz kiedy ostatni raz uruchamialiśmy daną produkcję). Sprawę tym bardziej podsyca fakt, że jednym z udziałowców Epic Games jest chińska firma Tencent.
Zobacz: Epic Games Store zmieni się diametralnie w najbliższych miesiące. Znamy konkretne plany
Epic Games wszystkiemu zaprzeczyli. Daniel Vogel – wiceprezes firmy – odpowiedział na każdy pojedynczy zarzut użytkownika Reddita. Przedstawił przy tym bardzo wiarygodne argumenty i jakoś trudno mi uwierzyć, że Epic Games Store miałby tak bezczelnie zbierać poufne informacje i to na dodatek w sposób, który byłby prosty do odkrycia dla kogoś, kto „nie jest ekspertem”. Przy okazji Vogel odpowiedział też na zarzuty o współpracę z Chińczykami.
– Epic jest kontrolowane przez Tima Sweeneya. Mamy wielu udziałowców, ale żaden z nich nie ma dostępu do danych użytkowników – skomentował sprawę wiceprezes Epic Games.
To pokazuje, jak w czasach internetu łatwo kogoś oskarżyć, nie mają jednocześnie twardych dowodów. Użytkownik Reddita przekazał tylko to, co mu się wydaje i praktycznie sam się zdyskredytował, piszą, że nie jest żadnym ekspertem. Oczywiście nie mamy pewności, że Epic Games Store rzeczywiście nie zbiera informacji ze Steama, ale jakoś trudno w to uwierzyć.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?