Przez pandemię uwaga fanów sportu zwraca się ku esportowi. Jednak pewien zawodowy kierowca Formuły E nie podszedł do tego tematu zbyt poważnie.
Za sprawą pandemii należną mu uwagę zyskuje esport. Szczególnie popularny stał się sim-racing, a konkretnie serie takie jak wirtualne wyścigi Formuły 1, NASCAR, IndyCar czy DTM. Wiele z nich jest emitowanych w telewizji, zupełnie tak samo jak normalne wyścigi, a w rywalizacji bierze udział większość zawodowych kierowców danych serii. Tymi samymi prawami rządzi się wirtualna Formuła E, którą od jakiegoś czasu można śledzić chociażby na antenie Eurosportu. Transmitowany jest tam turniej Race at Home Challenge. Startują w nim takie sławy, jak chociażby potomkowie Alaina Prosta oraz Ayrtona Senny.
Zobacz: CS:GO – powstaje film o seniorach biorących udział w turniejach esportowych
Esportowa Formuła E to okazja do obejrzenia w akcji takich kierowców jak Daniel Abt. Niestety, raczej nie zapisze się on złotymi zgłoskami w historii tej rywalizacji. W minioną sobotę kierowcy ścigali się na cyfrowej wersji toru Berlin Tempelhof. Daniel Abt zajął tam 3. miejsce, ale jego popisowa jazda przykuła uwagę innego kierowcy – Stoffela Vandoorna. Abt został “prześwietlony” przez organizatorów – a właściwie to sprawdzone zostało jego IP. Po analizie okazało się, że to wcale nie on brał udział w rywalizacji Formuły E w Niemczech. Zamiast niego, w wyścigu jechał profesjonalny esportowiec – Lorenz Hoerzing. Kara dla Abta będzie dość dotkliwa – dyskwalifikacja oraz konieczność wpłacenia 10 tysięcy euro na cele charytatywne. I nic tu nie pomogą przeprosiny, jakie wyraził Niemiec. Turniej odbywa się bowiem pod oficjalnymi auspicjami Formuły E oraz FIA.