Już za 2 dni (22 czerwca) w PUBG zadebiutuje nowa mapa o nazwie Sanhok. Ale to nie jedyna nowość. PUBG Corp. znalazło sobie nowy sposób na zarabianie pieniędzy – Event Pass. Ma to działać podobnie do Battle Pass w Fortnite.
Event Pass będzie płatny – co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Po wykupieniu go gracze otrzymają dostęp do nowych misji, za wykonanie których dostaną nagrody normalnie niedostępne dla innych użytkowników. Mają pojawić się zarówno misje dzienne, jak i tygodniowe. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że za sam awans na wyższy poziom również pojawi się nagroda. Tak przynajmniej działa to w mobilnej wersji PUBG.
Każdy Event Pass ma trwać 4 tygodnie, czyli minimalnie krócej niż ma to miejsce w Fortnite, gdzie każdy Battle Pass obowiązuje przez miesiąc. Co ciekawe, zdobytych przedmiotów w ramach Event Pass nie da się sprzedaż na Rynku Steam, więc wykupienie „dodatku” to jedyny sposób, aby dodać je do swojego konta. Interesująco zapowiada się również nagroda, która pozwoli na zmianę nicku w grze.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że PUBG jest grą płatną. Nie mam nic przeciwko mikropłatnościom i płatnym dodatkom, o ile dotyczą one albo darmowej gry (jak Fortnite), albo dodają mnóstwo zawartości, za którą warto zapłacić (jak dodatki w Wiedźminie 3). W PUBG tego nie widzę, ale kto co lubi. Mam nadzieję, że nie dacie twórcom gier kolejnego argumentu, aby wprowadzać kolejne mikropłatności. Nie przegrajmy wojny, w której odnieśliśmy ostatnio kilka zwycięstw.
Źródło: PUBG Corp.