Podczas konferencji Beneficial A.I. 2017 odpowiedzi względem przyszłości sztucznej inteligencji, poszukiwało setki ekspertów z dziedziny robotyki, fizyki, ekonomii, filozofii i innych transparentnych wobec obszaru badań (w tym sam Stephen Hawking i Elon Musk). Efektem dyskusji była lista zawierająca 23 zasady dotyczące między innymi zastosowania AI, jej wykorzystania, sposobu eksploatacji w strefach zmechanizowanych.
Krótko mówiąc specjaliści swoich dziedzin wspólnymi siłami stworzyli swoisty dekalog, ale nie dla robotów, a dla siebie, osób pracujących nad rozwojem sztucznej inteligencji. Jednak zapomnieli chyba o tym, że to tylko słowa niemające mocy prawnej. To tylko sztuczna wydmuszka dla tych, którzy posiadają wysoce rozwiniętą stronę moralności. Tam, gdzie do słowa dochodzą pieniądze, a więc w np. ogromnych koncernach, wszelkie reguły gry przysłania idea bogactwa. Kto wobec ogromnych zysków będzie obchodził się jakąś tam sentencją profesora, skoro nawet „boskie” sformułowania stanowią jedynie pusty frazes?
Zmierzamy w kierunku dla nas niebezpiecznym, gdzie maszyny nie przejmą może władzy nad człowiekiem, lecz zmienią kulturę życia do jakiej zdążyliśmy się przyzwyczaić. Mogą jednocześnie ułatwić codzienne funkcjonowanie i zniszczyć ludzką tożsamość. Historia rodem wzięta z Blade Runnera, gdzie człowiek polował na androida, bo ten stał się zbyt ludzki, rodzi pytanie: „Czy to nie człowiek jest robotem zamkniętym w delikatnej powłoce”. Za sterem urządzenia zawsze stoi jakaś osoba, więc wszelkie zło poczynione przez elektroniczno-elektrycznych, zmechanizowanych potworów pochodzi nie z procesora, a z serca zdeprawowanego człowieka. Problem nie powinien leżeć po stronie rozwijania technologii. To bardziej kwestia kształtowania psychiki oraz potrzeb często wykraczających poza pierwotne motywacje.
Wyobraźmy sobie świat, w którym człowiek nie musi pracować. Wymyślone wcześniej przez specjalistów maszyny wykonują wszystkie zaprogramowane polecenia, zaspokajają każdą najbardziej błahą potrzebę. Opracowana i udoskonalona sztuczna inteligencja robotów doprowadzi do sytuacji, w której ludzie nie muszą niczego robić. Doświadczenie i zdobywanie wykształcenia oparte zostanie na wszczepieniu implantów odpowiadających za konkretną umiejętność. Leczenie chorób przestanie polegać na profilaktyce i doraźnym przeciwdziałaniu. Cały mozolny proces sprowadzony zostanie do bezbolesnego zabiegu chirurgicznego (takim, jak zabawa kodem genetycznym bądź przeszczep narządów ludzkich wyhodowanych w wielkich laboratoriach nadzorowanych przez myślące urządzenia elektroniczne). Przyszłość można by rzec nieprawdopodobna, aczkolwiek nie tak odległa.
Przesłanki mówiące o zbliżającej się przemianie zaistniały już dużo wcześniej. Przypomnijmy sobie chociażby kilka z filmów science fiction takich jak „Ja-robot”, „Raport mniejszości”. Występująca tam technologia np. dotykowych paneli, samochodów hybrydowych czy wykonujących polecenia elektronicznych robotów w chwili premiery filmów mogła szokować i stanowić punkt odniesienia do tego co może czekać nas w nieznanej przyszłości. To, co kiedyś było tylko wizją reżyserską dzisiaj jest już faktem dokonanym. Człowiek coraz częściej otaczany jest przez elektroniczne maszyny. Mechanizacja przemysłu i usług w znaczny sposób poprawiła wydajność i jednocześnie diametralnie zmieniła styl naszego życia. Pozostaje tylko pytanie: „Czy aby na lepsze?”. Za kilka bądź kilkanaście lat odpowie na nie każdy z nas, siedząc wygodnie w fotelu rozprawiając o sensie życia ze swoim elektronicznym przyjacielem.
Źródło: kurzweilai.net, di.com.pl, techrepublic.com, analyticsindiamag.com