W historii profesjonalnej sceny Counter-Strike’a wydarzyło się wiele dziwnych sytuacji. Turnieje, które nigdy nie powinny się odbyć, kłótnie zawodników czy też bany za oszukiwanie. Jednak nie pamiętam, żeby kiedykolwiek zespół z czołówki nie stawił się na czas na mecz.
Dokładnie do takiej sytuacji doszło wczoraj i to w finalne DreamHack Open Montreal. Przed najważniejszym meczem turnieju rozgrywany był półfinał pomiędzy North oraz Cloud9. Zwycięzca tego pojedynku miał zmierzyć się z Brazylijczykami z Immortals. Finaliści ostatniego majora zostali poinformowani przez organizatorów, że finał rozpocznie się godzinę po zakończeniu półfinału. Tak też się stało. Problem polega na tym, że mecz odbył się tylko na 2 mapach, więc zakończył się dość szybko. Przez to Brazylijczycy nie stawili się na czas.
W związku z tym organizatorzy nie mieli innego wyboru i pierwsza mapa została oddana North walkowerem. Po tym zawodnicy Immortals dostali dodatkowe 15 minut, aby przygotować się do drugiej mapy. To na szczęście już udało im się zrobić. Szkoda tylko, że szybko przegrali 16:9 i fani, zamiast oglądać zacięte spotkanie, obejrzeli tylko jedną szybką mapę.
Można się sprzeczać czy organizatorzy postąpili właściwie. Na pewno na decyzji straciło samo widowisko. Z drugiej strony Brazylijczycy wykazali się niesamowitą niedojrzałością i brakiem szacunku do rywala, organizatorów i przede wszystkim widzów. Moim zdaniem ich kara powinna być dużo bardziej dotkliwa, włącznie z odebraniem znacznej części nagrody pieniężnej. Sytuacje tego typu są niedopuszczalne i nigdy nie powinny się powtarzać. Niestety, Brazylijczycy z Immortals nie słyną ze zbyt rzetelnego i poważnego podejścia do swoich obowiązków. Część z nich noc przed finałem majora nie spędziła w łóżkach lub na rozpracowywaniu przeciwników, a w klubach na imprezach.
Źródło: