Kiedy niedawno w Sieci pojawił się spory fragment filmów z The Last of Us 2, błyskawicznie pojawiło się mnóstwo głosów, twierdzących, że za przeciek odpowiedzialny jest ktoś z Naughty Dog. Przeciek miał być zemstą za zwolnienie z pracy lub panujący tam permanentny crunch. Prawda okazuje się być jednak inna.
Sony ogłosiło wczoraj, że udało im się zidentyfikować osoby odpowiedzialne za przeciek i nie są one związane ani z japońską korporacją, ani z Naughty Dog. Ujawnione wideo składa się z cutscenek oraz fragmentów gameplay – w tym kilka kluczowych momentów fabuły. Pojawiło się między innymi w serwisach Youtube, Reddit i kilku innych platformach video. Reakcja Sony była błyskawiczna i materiał zniknął z większości stron, ale sporo szkód jednak zostało już wyrządzonych.
Zobacz: The Last of Us 2 znów opóźnione. Tym razem przez koronawirusa
W oświadczeniu, które pojawiło się od razu po przecieku, firma napisała m.in., że „jest rozczarowana, iż ktokolwiek mógł wypuścić nieautoryzowany materiał, zniszczyć lata pracy studia i zepsuć doświadczenie fanom na całym świecie”. Poproszono również by unikać oglądania oraz rozpowszechniania materiału. Podobne stanowisko pojawiło się ze strony Naughty Dog.
Zobacz: Ekskluzywne gry z PlayStation 4 trafią na PC? Sony zaprzecza
Nie powstrzymało to jednak plotek o tym, że za przeciekiem pewnie stał żądny zemsty pracownik studia. Sony, w aktualizacji dla serwisu GamesIndustry.biz twierdzi jednak, że nikt ze zidentyfikowanych “autorów” przecieku nie ma nic wspólnego ani z Sony, ani z Naughty Dog. Trwają też dalsze prace w tej kwestii.
Dobra wiadomość w tej całej sytuacji jest taka, że Sony nie planuje dalszego opóźniania premiery – ta ma się odbyć 19 czerwca.