Precyzja i oprogramowanie… zaraz, jakie oprogramowanie?
Jak już wspomniałem przy okazji specyfikacji, wewnątrz Talona X siedzi sensor optyczny AVAGO 3050, który może pracować w trybach 400 / 800 / 1600 i 3200 DPI. I tutaj zawiera się największa, pozytywna niespodzianka opisywanego urządzenia. Producent sensora deklaruje, że jego prędkość maksymalna to ok. 3 m/s, natomiast mi podczas pomiarów udało się osiągnąć nawet powyżej 5,5 m/s, co jak na urządzenie za nieco ponad 100 zł jest doskonałym wynikiem. Niestety z drugiej strony muszę przyznać, że przy DPI większym niż 800 widać już wyraźne zakłócenia jego pracy. Poza tym, osiągnięcie tak wysokich prędkości przy tych opisywanych wyżej ślizgaczach jest naprawdę sporym wyzwaniem, więc wykorzystać je w praktyce może być ciężko. Kolejna bolączka myszy to wysokie LOD. Sensor tracił kontakt z rzeczywistością… tzn. podkładką dopiero po podłożeniu pod mysz 4 płyt CD – dla porównania myszy, której używam na co dzień wystarczy zaledwie jedna płyta.
Dodatkowy problem Talona X to brak jakiegokolwiek oprogramowania dedykowanego gryzoniowi. Nie ma więc mowy o ustawieniu własnych profili przycisków czy kolorystyki. Z początku trudno się nawet domyślić jaki kolor podświetlenia oznacza jakie DPI, tym bardziej, że instrukcja również nie zawiera takiej informacji – znaleźć ją można dopiero na stronie urządzenia.
Jeśli chodzi o gry – grało się znośnie, ale znowu wychodził problem ze ślizgaczami – z podkładką wykonywanie ruchów było bardzo ciężkie (szczególnie przy niskich DPI, kiedy trzeba zrobić spory zamach myszą), a bez podkładki sensor wariował na nierównościach stołu. No i problematyczny stawał się wysoki LOD.