Raczej między bajki można włożyć teorie, że Valorant zagrozi w jakiś sposób scenie CS:GO. Ale od czasu do czasu konkurencja Riot Games sprawia, że Valve robi coś mądrego.
Do tej pory Valve trzymało się zasady, że gracz, który za jakiekolwiek przewinienie otrzymał bana w CS, nie mógł grać na turniejach rangi Major. Ucierpiał na tym chociażby nasz grasz, paTiTek, któremu za dawnych, młodych czasów, jeszcze przed karierą esportową, zdarzyło się grać z użyciem niedozwolonego oprogramowania. Według zasad Valve oznacza to dożywotniego bana na turnieje.
Zobacz: Aktualizacja do Counter Strike’a wprowadza kolejny anti-cheat
Nic dziwnego, że wielu takich graczy, nie widząc dla siebie przyszłości w grze Gabena, zaczęło szukać innych ścieżek kariery – między innymi w Valorancie. Od pewnego czasu Polak z powodzeniem reprezentuje w niej barwy G2 Esports. Dziś jednak CS-owy świat obiegła informacja o zmianie podejścia Valve. Jednak nadal gracze będą musieli spełnić kilka warunków.
Kara musi być starsza niż 5 lat lub musiała zostać nałożona jeszcze przed pierwszą grą na turnieju zorganizowanym przez firmę. Oznacza to, że jeśli ktoś wziął już udział w Majorze – a więc jest esportowcem wysokiej klasy – a potem otrzymał bana, amnestii dla niego nie będzie. Tym samym, gdyby tylko chciał, paTiTek może wrócić do profesjonalnego CS-a, ale takiej możliwości nie będzie miał już chociażby KQKLY.
Co sądzicie o takim podejściu Valve?