Strona głównaRecenzjeGryDeath Stranding 2: On the Beach – recenzja. Kojima jak w pełnej...

Death Stranding 2: On the Beach – recenzja. Kojima jak w pełnej formie

Death Stranding 2 to gra, która jest inna od tego co znamy. Jest dziwna, monumentalna, kinowa, emocjonalna. Dla fanów Kojimy i pierwszej części – pozycja obowiązkowa. Dla pozostałych – być może najlepszy moment, by dać tej serii szansę.

Death Stranding 2: On the Beach to gra, która od początku do końca jest dziełem Hideo Kojimy – i to w najczystszej, najbardziej nieokiełznanej formie. To sequel, który nie tylko rozwija pomysły z „jedynki”, ale też podnosi poprzeczkę w kwestii narracji, klimatu, oprawy audiowizualnej i autorskiego podejścia do rozgrywki. To produkcja, która z jednej strony celebruje kinowy rozmach, z drugiej – nie boi się być dziwna, refleksyjna i nieprzewidywalna. W tej recenzji przyjrzę się, jak DS2 wypada na PS5, co zmieniło się względem poprzedniczki, czy warto grać bez znajomości „jedynki” i jakie są najmocniejsze oraz najsłabsze strony tej nietuzinkowej przygody.

Fabuła – kontynuacja, która wymaga wtajemniczenia

Akcja DS2 toczy się 11 miesięcy po wydarzeniach z pierwszej części. Sam Porter Bridges, po dramatycznych przejściach w USA, próbuje wieść spokojne życie z Lou. Szybko jednak zostaje zmuszony do powrotu do roli kuriera – tym razem jego zadaniem jest połączenie Australii z siecią chiralną i uratowanie kontynentu przed nową katastrofą. Fabuła jest wielowątkowa, pełna zwrotów akcji, filozoficznych rozważań o więziach, samotności, żałobie i tożsamości. Kojima nie unika trudnych tematów, sięga po motywy polityczne, spirytystyczne i społeczne, a wszystko to podaje w formie surrealistycznej, często bardzo osobistej opowieści.

DS2 jest grą, która wymaga znajomości pierwszej części. Owszem, gra oferuje skrót fabularny, ale jest on lakoniczny i nie pozwala w pełni zrozumieć motywacji bohaterów ani licznych odniesień do wydarzeń z jedynki. Relacje Sama z Lou, Fragile czy Higgs’em nabierają głębi tylko wtedy, gdy znamy ich przeszłość. Bez tego wiele scen traci ciężar i kontekst.

Klimat i kinowy wymiar – gra czy film?

Death Stranding 2 to produkcja, która zacierając granicę między grą a filmem, stawia na widowiskowość i artystyczny sznyt. Przerywniki filmowe są długie, reżyseria i montaż na poziomie hollywoodzkich blockbusterów, a skanowanie aktorów (Norman Reedus, Léa Seydoux, Elle Fanning, Troy Baker, George Miller i inni) osiąga poziom fotorealizmu. Mimika, gesty, detale twarzy – wszystko wygląda fenomenalnie, a dialogi i interakcje postaci są bardziej naturalne niż w większości gier tej generacji. Kojima nie ukrywa inspiracji kinem – od „Interstellar” po „Mad Maxa” – i często puszcza oko do kinomanów, zarówno w warstwie wizualnej, jak i narracyjnej.

W DS2 czuć miłość do kina w każdym aspekcie: od kompozycji kadrów, przez sposób prowadzenia dialogów, po monumentalne sceny akcji i kontemplacyjne momenty ciszy. To gra, która nie boi się długich ujęć, powolnego tempa i budowania napięcia przez detale – a jednocześnie potrafi zaskoczyć szalonymi zwrotami akcji, absurdalnym humorem czy czysto „kojimowskimi” dziwactwami.

Rozgrywka – ewolucja, nie rewolucja

Podstawowy gameplay to wciąż „symulator kuriera” – przemierzanie rozległych, nieprzyjaznych terenów z ładunkiem, planowanie tras, dbanie o równowagę, zarządzanie ekwipunkiem i korzystanie z infrastruktury budowanej przez innych graczy (asynchroniczny Social Strand System). Jednak DS2 wyraźnie stawia na większą różnorodność i dynamikę. Tym razem Sam częściej sięga po broń, a starcia z bandytami, wynurzonymi i mechami są bardziej widowiskowe i satysfakcjonujące. Walka jest lepiej zaprojektowana, a bossowie to prawdziwe wyzwanie. Gracz szybciej odblokowuje pojazdy, może korzystać z nowych gadżetów (np. bumerang z krwi, drony, hoverboardy), a mikrozarządzanie ekwipunkiem jest bardziej przejrzyste. Oprócz klasycznych dostaw pojawiają się zadania ratunkowe, akcje skradankowe, walka z bossami, gaszenie pożarów czy tropienie zwierząt. Mniej nużącego backtrackingu, więcej dynamicznych wydarzeń (np. powodzie, trzęsienia ziemi, burze piaskowe), a świat gry – Australia – jest znacznie bardziej zróżnicowany wizualnie i klimatycznie niż USA z pierwszej części.

System rozwoju i społeczność

System rozwoju postaci został rozbudowany o elementy RPG – Sam może inwestować w różne umiejętności (np. lepsze skradanie, walkę, zarządzanie ekwipunkiem), a zdobywanie ocen za misje przekłada się na realne korzyści. Social Strand System działa jak w „jedynce”: gracze budują infrastrukturę, która pojawia się w światach innych graczy, a „lajki” motywują do współpracy i pomagania sobie nawzajem. To wciąż jeden z najoryginalniejszych pomysłów na asynchroniczny multiplayer w grach.

Nowości i usprawnienia

W DS2 pojawia się masa nowych gadżetów, pojazdów i narzędzi, które można odblokować w trakcie gry. Przykładowo: monorail, który pozwala szybko transportować duże ilości ładunku, czy nowe typy broni i dronów bojowych. System planowania tras jest bardziej intuicyjny, a zarządzanie ekwipunkiem mniej uciążliwe. Gra daje też większą swobodę w podejmowaniu decyzji – można wybrać styl gry (skradanie, walka, szybki transport), a świat dynamicznie reaguje na nasze działania.

Australia – świat, który zachwyca i przeraża

Nowa mapa DS2 to Australia – ogromna, zróżnicowana, pełna nieprzewidywalnych zagrożeń i pięknych widoków. Od pustyń, przez śnieżne góry, po zalane miasta i dżungle – każdy biom ma własny charakter, pogodę, faunę i florę. Warunki atmosferyczne potrafią się zmieniać błyskawicznie, a powodzie, burze piaskowe czy trzęsienia ziemi wymuszają elastyczność w planowaniu tras. Australia w DS2 to świat, który żyje, zmusza do myślenia i nie wybacza błędów – ale daje też satysfakcję z opanowania jego zasad.

Oprawa audiowizualna i technikalia na PS5

DS2 to jeden z najpiękniejszych tytułów na PS5. Gra działa płynnie zarówno w trybie jakości, jak i wydajności (dostępne 120 Hz), nie notując spadków animacji nawet podczas dużych starć. Australia jest przedstawiona z niesamowitą dbałością o szczegóły – od pustyń, przez śnieżne góry, po zalane miasta. Efekty pogodowe, cykl dnia i nocy, światło, tekstury – wszystko prezentuje się rewelacyjnie. Muzyka Woodkida i Ludviga Forssella dopełnia całości, idealnie podkreślając zarówno spokojne, jak i dramatyczne momenty.

Skanowanie aktorów, animacje twarzy, detale strojów – wszystko stoi na poziomie, który można nazwać nową generacją. Przerywniki filmowe często trudno odróżnić od prawdziwych ujęć. Dźwięk przestrzenny i efekty audio budują klimat, a soundtrack to kolejny raz majstersztyk (utwory Woodkida, Low Roar, Ludvig Forssell).

Bohaterowie i aktorstwo

Norman Reedus jako Sam Porter Bridges ponownie daje radę, choć jego postać jest bardziej wycofana niż w „jedynce”. Léa Seydoux (Fragile), Elle Fanning (Tomorrow), Troy Baker (Higgs), George Miller (Tarman), Shioli Kutsuna (Rainy) i Luca Marinelli (Neil) tworzą galerię barwnych, zapadających w pamięć postaci. Każdy z nich ma własną historię, motywacje i momenty, w których błyszczy – choć nie wszyscy są równie dobrze rozwinięci. Troy Baker jako Higgs kradnie każdą scenę, a Dollman – marionetka towarzysząca Samowi – dodaje grze humoru i dystansu.

Czy trzeba grać w „jedynkę”?

Oficjalnie – nie, bo gra oferuje skrót fabularny. W praktyce – warto, a wręcz trzeba. Death Stranding 2 jest bezpośrednią kontynuacją i mocno opiera się na emocjach oraz wydarzeniach z pierwszej części. Bez tej wiedzy wiele scen, relacji i zwrotów akcji będzie niezrozumiałych lub wybrzmi słabiej.

Długość gry i zawartość

Ukończenie głównego wątku zajmuje od 40 do nawet 60 godzin, w zależności od stylu gry i liczby aktywności pobocznych. Gra oferuje masę opcjonalnych zadań, rozwijania infrastruktury, odkrywania sekretów i budowania relacji z NPC. Tempo jest lepsze niż w „jedynce”, choć finał jest rozwleczony, a niektóre misje poboczne mogą nużyć. Gra pozwala jednak na swobodę – można skupić się na głównym wątku lub eksplorować świat we własnym tempie.

Podsumowanie

Death Stranding 2: On the Beach to monumentalna gra, która zachwyca rozmachem, oprawą, klimatem i oryginalnością. To produkcja dla osób gotowych na wolniejsze tempo, kontemplację i nietuzinkowe rozwiązania – nie dla każdego, ale dla wielu będzie to doświadczenie generacji. Kojima nie zrewolucjonizował formuły, ale wyeliminował większość wad „jedynki”, dodał więcej akcji i poprawił „pacing”. Gra na PS5 to również techniczny majstersztyk – płynność, grafika i dźwięk stoją na absolutnie najwyższym poziomie. To nie tylko jedna z najważniejszych premier generacji, ale i gra, która na długo zostaje w pamięci – zarówno dzięki swojej dziwności, jak i emocjonalnej sile.

Ocena 9/10

Zalety

  • Znakomita, wielowątkowa fabuła z mocnymi zwrotami akcji i filozoficznym tłem
  • Kinowy rozmach – reżyseria, aktorstwo, oprawa graficzna i muzyczna na światowym poziomie
  • Większa różnorodność rozgrywki – więcej akcji, skradania, dynamicznych wydarzeń i typów misji
  • Lepszy balans i pacing – mniej monotonii, więcej ciekawych aktywności
  • Rozbudowany system rozwoju postaci
  • Social Strand System – poczucie wspólnoty z innymi graczami
  • Dopracowana technicznie – płynność, grafika, brak błędów na PS5
  • Australia jako świat gry – zróżnicowana, piękna, pełna niespodzianek

Wady

  • Brak rewolucji w mechanikach – to wciąż „symulator kuriera” z wszystkimi zaletami i wadami tego rozwiązania
  • Fabuła miejscami zbyt ekspozycyjna, finał nieco rozwleczony
  • Wymaga znajomości pierwszej części – nowi gracze mogą się pogubić
  • Niektóre dziwactwa Kojimy mogą wybijać z klimatu
  • Powtarzalność niektórych zadań

 

 

 

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

SoSlowGamer
SoSlowGamer
Redaktor, szef działu retro

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię