Każdy uczestnik tegorocznego BlizzConu musi mieć smartfon. I nie po to, żeby zagrać na nim w nowe Diablo, ale po to żeby… może go było szpiegować.
Oczywiście jest to wersja nieoficjalna. Oficjalnie chodzi o wygodę. Każdy uczestnik wydarzenia będzie mógł identyfikować się za pomocą aplikacji mobilnej AXS. To oznacza brak konieczności pilnowania biletów, a wszelkie formalności można będzie załatwić wprost ze smartfonu. Genialne, wygodne rozwiązanie. Kto był np. na Open’erze, ten wie jak dobrym rozwiązaniem jest realizowanie wszystkiego z poziomu aplikacji.
Zobacz: Blizzard nie pojawi się na gamescom 2019
Jednak nie wszystko jest takie różowe. Wiele zależy od samej aplikacji. AXS jest jedną z bardziej inwazyjnych pozycji na rynku. Aplikacja do działania wymaga pozwolenie na dostęp do praktycznie wszystkiego. Plików w pamięci urządzenia, listy kontaktów, połączeń, wiadomości, lokalizacji użytkownika, sieci Wi-Fi, kończąc na danych karty kredytowej. A zgodnie z dokumentem polityki prywatności, wszystkie te dane mogą zostać udostępnione firmom trzecim.
Zobacz: Diablo 4 zostanie pokazane na BlizzCon 2019? Blizzard nie ma innego wyboru
Blizzard zapewnia, że dzięki temu będzie można w prosty sposób odnaleźć np. zgubiony smartfon użytkownika konferencji. Fani jednak nie są zbyt entuzjastycznie nastawieni do tego pomysłu. Do BlizzConu, który odbędzie się w listopadzie zostało jeszcze sporo czasu. Być może Blizzard zdąży jeszcze coś zmienić w tej sprawie. Inaczej drugi rok z rzędu wydarzenie może zakończyć się niezbyt przyjemnie.