Wielu polskich graczy zachwyciło się serią gier z Wiedźminem (szczególnie 3. częścią) ze względu na słowiańskie elementy w nich zawarte. Jednak Andrzej Sapkowski po raz kolejny przekonuje, że jego Wiedźmin słowiańskim nie jest.
Andrzej Sapkowski wypowiedział się o swojej twórczości dla magazynu “Książki. Magazyn do czytania”. Po raz kolejny wyraził w nim chociażby ogromne zdziwienie, że fani doszukują się w Wiedźminie (a czasem nawet znajdują) elementy słowiańskie. Przyznał, że co prawda główny bohater ma słowiańskie imię i czasem walczy ze słowiańskimi maszkarami, ale tak naprawdę jego twórczość to po prostu fantasy, powstałe jako mieszanka różnych wierzeń i mitów – nie tylko z naszego regionu.
“(…) słowiańskości w niej, jak rzekł Wokulski Starskiemu, tyle co trucizny w zapałce.”
Słowiańskość to jednocześnie największy “punkt zapalny” jeśli chodzi o serial Netflixa. Najczęściej jej brak zarzucali tej produkcji gracze, zapatrzeni w gry CD Projektu. Zresztą, temat adaptacji, zarówno serialowej jak i “growej” także został poruszony w wywiadzie. Sapkowski po raz kolejny podkreślił, że chociaż nie umniejsza wartości adaptacji, to uważa je za coś innego niż napisanie książki. Ale przynajmniej tym razem powiedział o nich, że to “wyzwanie całkiem duże i godne uznania”.
Na koniec pojawiło się też odniesienie do niedawnego skoku popularności książek Sapkowskiego, wywołanego serialem. Artysta – trochę w swoim stylu – stwierdził, że nie zamierza dziękować technologiom, ani kłaniać się im za to jak wpływają na jego status jako pisarza.
Gbur zapatrzony w siebie.