Ślub z robotem to udana recepta na spokój w domu. Czy będzie jednak w stanie zastąpić ciepło kobiety?
Zheng Jiajia przez długi czas szukał tej jedynej. Poznane wówczas kobiety nie trafiały w jego gusta i dość często zawarte znajomości kończyły się wielkim rozczarowaniem. Rodzina Zhenga coraz bardziej napierała by ten w końcu się ożenił. Postanowił więc zadowolić siebie i swoją rodzinę – zaprojektował sobie własną żonę.
Jeśli myślicie, że od razu ją przetestował, a na następny dzień stanął z nią na ślubnym kobiercu, to jesteście w błędzie. Zheng to prawdziwy tradycjonalista. Przez okres 2 miesięcy umawiał się z „nią” na randki po czym jak przystało na dżentelmena, uklęknął na kolanku i poprosił o rękę. Można założyć, że robot odpowiedział mu twierdząco, bowiem potrafi odczytać niektóre z chińskich znaków i ponadto wymawia kilka prostych słów. W jego słowniku na pewno znalazło się krótkie „Tak!”.
Był to bardzo kameralny ślub, na który zaproszono jedynie rodziców pana młodego i najbliższych przyjaciół. Aczkolwiek odbywał się tak, jak typowa ceremonia zaślubin, tyle że pierścionek nie trafił na palec kobiety, a na wypolerowaną zimną stal. Związek małżeński nie został uznany przez władze państwa, lecz Zheng teoretycznie przestał nosić się z mianem kawalera.
Jego wybranka może nie potrafi gotować, prać, a nawet chodzić, ale nadrabia braki tym, że nie marudzi, nie kłóci się i zawsze jest wierna. Mąż planuje w przyszłości popracować nad jej funkcjami społecznymi, które z cementują ich miłość po wsze czasy.
Źródło: wccftech.com