Sprzętowy wyścig zbrojeń mogliśmy ostatnio szansę najlepiej obserwować w skokach narciarskich. Lepszy sprzęt pomaga. Czy pomaga też graczom? Wygodna mysz, klawiatura czy słuchawki zwiększają komfort. A karta graficzna? Też jest ważna, choć na pierwszy rzut oka wcale tego nie widać. Nie od dzisiaj wiadomo, że pozory mylą. Sprawdźmy wiec jak jest naprawdę.
„Frames win games” – to jedno z haseł NVIDII mające przekonać graczy do tego, że wydajniejsza karta graficzna oznacza lepsze wyniki w grach. Paradoksalnie nie jest to wcale przesada, choć oczywiście sprzęt sam gier nie wygrywa. Ale daje trochę przewagi o czym zaraz postaramy się was przekonać.
Co dają FPS-y
Ilość klatek na sekundę jakie generuje karta graficzna przekłada się nie tylko, choć przede wszystkim, na płynność obrazu. Przy 30 klatkach na sekundę każda z nich pojawia się co 33 ms, przy 120 klatkach – co 8 ms, a przy 240 klatkach co 4 ms. Co to oznacza w praktyce? W szybkich grach szybciej widzimy reakcję sterowanej postaci i możemy lepiej reagować. A w grach, w których liczą się dosłownie ułamki sekund może to decydować o wygranej.
Badania przeprowadzone w grach Fortnite i PUBG wykazały, że gracze którzy grali przy ustawieniu 180 klatek na sekundę mieli o 90% wyższy wskaźnik kill/deatch w porównaniu do graczy, których komputery wyświetlały tylko 60 fps. Czyli ewidentnie wydajniejszy sprzęt daje większe możliwości.
Oczywiście, aby zobaczyć na ekranie efekty zwiększonej liczby klatek generowanych przez kartę graficzną trzeba mieć odpowiedni monitor, który jest w stanie zsynchronizować się z kartą i wyświetlać tyle klatek ile ona generuje. Choć modele zgodne z G-sync nie są najtańsze to G-sync compatible w praktyce nie są znacząco gorsze. Za to ich ceny są zdecydowanie przyjaźniejsze.
Czy masz dobry Reflex?
Mimo, że wydaje się, że postać na ekranie wykonuje ruch natychmiast po tym jak wydamy polecenie myszką lub klawiaturą, to w rzeczywistości między tymi zdarzeniami występuje opóźnienie. Ze zjawiskiem input lag najlepiej obeznani są ci, którzy szukają monitora wprowadzającego jak najmniejsze. Jednak opóźnienie generuje nie tylko monitor. Sam komputer też dokłada się nieco do puli. A wiadomo, mniejsze opóźnienie to mniejsza bezwładność sterowania i lepsze efekty w grach.
I tutaj mamy dwa rozwiązania. Pierwsze jest dla tych, którzy chcą zmierzyć opóźnienie. Do tego potrzeba specjalnego monitora i certyfikowanej myszy. Drugie rozwiązanie jest dla tych, którzy nie chcą nic mierzyć, a za to chcą zminimalizować opóźnienie.
NVIDIA Reflex to rozwiązanie zmniejszające opóźnienia po stronie systemu operacyjnego, procesora, renderingu i kolejkowania rozkazów. To rozwiązanie upraszczając optymalizuje pracę karty graficznej, ale za to jest ściśle połączone z silnikiem konkretnej gry komputerowej, co oznacza, że nie działa w każdej grze. Nie zmniejsza też opóźnienia myszki i monitora. Ale i tak potrafi zredukować opóźnienia całego systemu o ok 30%. Zaletą tego systemu jest to, że jest całkowicie za darmo, wystarczy włączyć opcję w ustawieniach konkretnej gry. Co ciekawe wniosek w przeprowadzonych badań jest taki, że niższe opóźnienia mają większe znaczenie dla celności w grach niż liczba wyświetlanych fps.
Czary z celowaniem
Z pewnością każdy z grających w shootery spotkał się z sytuacją, gdy był pewny, że trafił przeciwnika a gra nie zaliczyła trafienia. Okazuje się, że to wcale nie jest błąd gry, a kolejny problem związany z różnicą pomiędzy tym, co widzimy na ekranie a jak sytuacja wygląda w rzeczywistości. Jest to związane właśnie z opóźnieniami i ilością klatek na sekundę. I jest na tyle powszechne, że doczekało się własnej nazwy – „przewaga eksploratora”.
Główną przyczyną niezaliczenia trafienia jest fakt, że w momencie gdy widzieliśmy na ekranie, że celownik znajduje się na celu to ze względu na opóźnienia w rzeczywistości znajduje się on już za celem i tak to odczytuje silnik gry. Czyli widzimy sytuację niezgodną ze stanem faktycznym. To co jest wyświetlane na ekranie już zdarzyło się ułamek sekundy temu.
Opisywana wcześniej „przewaga eksploratora” to przewaga ułamka sekundy jaką zyskuje atakujący, gdy wygląda zza narożnika i widzi ukrywającego się gracza. Ponieważ informacje o pozycji atakującego gracza potrzebują czasu, aby dotrzeć do gracza-obrońcy (zwłaszcza w grach sieciowych), atakujący gracz ma naturalną przewagę. Im niższe będą w takiej sytuacji opóźnienia po stronie gracza-obrońcy, tym większe ma on szanse na zredukowanie „przewagi eksploratora”.
Problemem o podobnej przyczynie jest skuteczność szybkiego celowania. Obejmuje to całą serię minimalnych ruchów celownikiem. Im mniejsze opóźnienia tym krótsza pętla zwrotna informacji, na podstawie których gracz poprawia ustawienie celownika i większa precyzja celowania. W skrajnym wypadku i dużych opóźnieniach takie szybkie celowanie może zawsze być nieskuteczne. A jak już zauważyliśmy wcześniej, na opóźnienie ma wpływ zarówno input lag całego systemu jak i ilość klatek wyświetlanych na ekranie.
Zainwestuj w sprzęt
Mając na uwadze powyższe wyjaśnienia, chyba dla każdego kto nałogowo gra w dynamiczne gry jest jasne, że warto zainwestować w szybszą kartę graficzną (dopasowaną do rozdzielczości i procesora). Oczywiście aktualne ceny kart nie zachęcają do takim zakupów. Jednak pamiętajmy, że dzięki technice DLSS można znacząco zwiększyć ilość generowanych klatek. Co oznacza, że można kupić tańszą kartę graficzną. Do gry w rozdzielczości Full HD nada się na przykład Palit 3060 StormX, karta która nie dość, że ma 12 GB RAM to jeszcze zmieści się do małej obudowy micro ITX. A fakt, że od kilku tygodni obserwujemy powolny spadek cen kart pozwala umiarkowanie optymistycznie patrzeć w przyszłość.