Trudno sobie wyobrazić, że jedna z najlepszych gier o zombie wcale nie miała być o zombie. Gabe Newell twierdził, że zombie w Left 4 Dead to bardzo kiepski pomysł.
Jeżeli mielibyście opisać Left for Dead to najszybsze skojarzenie to kooperacyjna strzelanka z zombiakami. Sama gra jest kojarzona głównie z zombie. Co ciekawe, podczas rozwoju gry prezes Valve mocno sprzeciwiał się dodawania nieumarłych twierdząc, że taka koncepcja jest bardzo tandetna.
Zobacz: Ubisoft boi się wrogiego przejęcia i chce odzyskać pełną kontrolę
W niedawnym wywiadzie przeprowadzonym przez VG247 z Chetem Faliszkiem, który pracował nad Half-Life oraz Left for Dead została przytoczona historia powstawania tej ostatniej gry. Według Faliszka pisanie gry o zombie w 2006 roku nie było zbyt trudne bo na fali był serial The Walking Dead i masowy wysyp zombie w popkulturze. Jednak jeszcze wtedy motyw ten nie był nadwyrężony. To jednak nie powstrzymało prezesa firmy przed negowaniem pomysłu na grę.
Jak wspomina Faliszek:
Kiedyś poszedłem z Gabem na kolację. I on stwierdził, że jeżeli przyjrzysz się filmom o zombie np. „Noc żywych trupów” – opowiada o rasizmie, natomiast „Świt żywych trupów” jest o konsumpcjonizmie. Zatem o czym jest moja gra? Stwierdziłem, że chodzi o współpracę.
Gabe stwierdził wtedy, żeby nie robić gry o zombie bo te są tandetne. Jednak ostatecznie dał się przekonać dzięki znalezieniu kilku kompromisów. Jednym z takich zabiegów było nadanie postaciom świadomości istnienia zombie w popkulturze, o czym często mówiły podczas gry. Według Faliszka, podobna strategia została zastosowana w niedawno wydanej przez jego firmę The Anacrusis, strzelance kooperacyjnej mocno inspirowanej Left 4 Dead, która trafiła do wczesnego dostępu na początku tego roku.
Jak widać taka strategia sprawdziła się bo ostatecznie powstała także dwójka oraz masa innych gier bazująca na tym schemacie. Po raz kolejny okazało się, że szef może się mylić.
