IEM Katowice 2018 rozpoczął się na dobre. Virtus.pro rozegrali swoje pierwsze spotkanie, w którym zmierzyli się z Francuzami z G2 Esports. Po bardzo wyrównanym spotkaniu Neo i spółka ulegli rywalom.
Drużyny zdecydowały się rozegrać to spotkanie na nietypowej mapie. Faza banów potoczyła się tak, że na liście został tylko odnowiony Nuke, na którym do tej pory nie rozegrano zbyt wielu spotkań. Nawet ostatnia potyczka VP, na StarSeries i-League, zakończyła się męczarniami przeciwko mało doświadczonym graczom MVP PK.
Mecz nie zaczął się po myśli Polaków. Pomimo podłożonej bomby Virtus.pro przegrali pierwszą i kolejną rundę. Kolejne odsłony pokazały jednak, że Snax i spółka są w niezłej formie. Następna odsłona spotkania została przez Polaków wygrana, co zmusiło Francuzów do grania eko. Niestety, KennyS zachował snajperkę, dzięki której zdobył ważne fragi i dał swojej drużynie 3. punkt.
W tym momencie G2 Esports prowadzili 3:1. Wtedy ponownie do głosu doszli Polacy, którzy zdobywali rundę za rundą i po kilku minutach na tablicy wyników było już 7:3 dla Virtus.pro. Taki wynik, po stronie terrorystów, dawał nadzieje na zwycięstwo. Szczególnie po ostatnich zmianach na tej mapie, które miały faworyzować antyterrorystów. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się zwycięstwem Polaków wynikiem 9:6.
Niestety, druga połowa znowu zaczęła się od przegranej pistoletówki przez Virtus.pro, co pozwoliło Francuzom na doprowadzenie do remisu 9:9. Jednak to Polacy grali po stronie CT, która – teoretycznie – na Nuke’u powinna być łatwiejsza. Pierwszy full był bardzo ważny dla dalszych losów tego spotkania. Polacy musieli go wygrać, aby budować swoją ekonomię. Na szczęście modły wszystkich kibiców zostały wysłuchane i Virtus.pro zdobyli 10. punkt, tracąc tylko dwóch zawodników. Niestety, po chwili było już 10:10 i Polacy nie mieli pieniędzy na pełne wyposażenie, co doprowadziło do prowadzenia Francuzów 11:10. Na szczęście, pomimo kolejnej rundy eko, Neo z kolegami doprowadzili do remisu 11:11.
Spotkanie było strasznie wyrównane. W tym momencie trudno było wskazać faworyta. Niestety, to G2 Esports zaczęli grać dużo lepiej. Przy prowadzeniu 13:11 losy Virtus.pro wisiały na włosku. Wtedy ze świetnej strony zaczął pokazywać się Michu, którego 2 fragi dały Polakom 12. punkt. Zła informacja była taka, że rywale cały czas mieli pieniądze na zakup broni, co dało im przewagę i kolejne rundy. Przy wyniku 15:12 dla G2 szanse na wygranie tego meczu były już minimalne. Polacy wciąż nie zamierzali się poddawać, ale problemy finansowe nie pozwoliły im nawiązać walki. Ostatecznie przegrali to spotkanie 16:12, ale trzeba przyznać, że pokazali się z dobrej strony. To daje nadzieje w kolejnych meczach.
Źródło: