Intel nie zwalnia tempa. Seria Coffee Lake jest już za rogiem, a my poznajemy dalsze plany niebieskich. Co zmiana procesu techonologicznego przyniesie w praktyce?
Po ostatnich seriach opartych na litografii 14 nm (Broadwell, Skylake, Kaby Lake oraz niedługo – Coffee Lake) nadchodzą zmiany. Przejście na poziom 10 nm jest o tyle istotne, że każdy skok w dół prowadzi do zwiększenia liczby tranzystorów na milimetr powierzchni, jednocześnie powodując spadek zużycia energi dla każdego z nich. Pierwszą serią, objętą zmianą wymiarów pojedynczego tranzystora będzie Cannon Lake – niestety, przeznaczone na rynek urządzeń mobilnych.
Niebiescy udostępniają liczby. Według szacunków firmy Intel nowe układy, budowane w 10 nm litografii będą o 25% wydajniejsze i o 45% bardziej energooszczędne w porównaniu do aktualnej rodziny procesorów, wykonanych w procesie technologicznym 14 nm. Na tym liczby się nie kończą. Dalsze usprawnienie technologii budowy procesorów (litografia 10 nm+) ma przynieść kolejne 30% zmniejszenie apetytu na zasilanie oraz dodatkowe 15% wydajności.
Najwyraźniej rosnące zagrożenie ze strony AMD zaczyna Intelowi przeszkadzać. I bardzo dobrze, konkurencja zaczynając depczeć po piętach zmusza do rozwoju a na tym tradycyjnie skorzystają konsumenci.
Dlaczego najpierw urządzenia mobilne, czyli Atomy dla tabletów czy smartfonów? 10 nm, choć jest powiewem świeżości w świecie pecetów, to obecnie standard w najwydajniejszych telefonach na rynku. Swoją dominację w tym segmencie coraz wyraźniej zaznacza Samsung, który 10-nanometrową litografię stosuje zarówno w autorskich Exynosach, jak i w takim procesie technologicznym produkuje dla Qualcommu topowe Snapdragony 835. O ile więc w przypadku komputerów będziemy mieli rewolucję, to już w segmencie mobilnym Intel jedynie goni konkurencję.
Źródło: Overclock3D.net, Intel